Strona:PL Bronte - Villette.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

niepokojącymi myślami. Ten stan chaotycznego rozdwojenia ustąpił niebawem: nazajutrz byłam już znów dawną Lucy Snowe.
Po otworzeniu moich szuflad, pozamykanych ponownie jak najskrupulatniej, i po dokładnym zbadaniu ich zawartości, nie mogłam pomimo jak najbardziej drobiazgowych poszukiwań, dostrzec śladu zmiany, czy najdrobniejszego przestawienia przedmiotów. I w szafce także znalazłam nieliczne sukienki moje, zawieszone zupełnie tak samo, jak je pozostawiłam; bukiecik zosuszonych białych fiołków (otrzymanych niegdyś przeze mnie od obcego mi człowieka, który nie powiedział przy tym ani słowa i pozostał obcy dla mnie na zawsze) ukryty w fałdach odświętnej mojej sukni, był tu nietknięty; moja czarna szarfa, koronkowe napierśniczki i kołnierzyki ułożone gładziutko, bez żadnej fałdki. Gdyby zgniotła jedną bodaj z należących do mnie rzeczy, byłoby mi daleko trudniej wybaczyć jej; znalazłszy wszakże wszystko w nieskazitelnym porządku, pomyślałam:
„Połóżmy krzyż na tym co się stało. Nie wyrządziła mi żadnej krzywdy: z jakiej racji miałabym żywić żal do niej?“
Jedna rzecz wszelako była zagadką dla mnie, szukałam też we własnym mózgu klucza do jej rozwiązania prawie tak samo uporczywie, jak Madame szukała w szufladach mojej toalety i w mojej szafce nitki, wiodącej do kłębka upragnionego poznania. W jaki sposób miało się to stać, że doktór John, o ile nie on był winowajcą rzucenia do ogrodu skrzynki z fiołkami i z bilecikiem, mógł dowiedzieć się tak od razu, że skrzynka została rzucona i tak szybko znalazł się na miejscu, aby ją odszukać. Tak natrętnie narzucała mi się chęć uporania się z tym zagadnieniem, że zaczęłam rozważać śmiały zamiar.
— Dlaczego nie miałabym, o ile tylko nastręczyłaby się okazja po temu, zapytać o to wprost samego doktora Johna i zażądać od niego wyjaśnienia?
Dopóki też doktór John był nieobecny, byłam napraw-

188