wiele trudności, które usiłowała pokonywać z wzruszającą wytrwałością. Złożyła porządnie swoją koszulkę nocną, wygładziła jak tylko umiała najlepiej fałdy swojego posłania, po czym, cofnąwszy się do kącika, w którym ukrywały ją zwoje drapujących łóżeczko białych muślinowych firanek, zachowywała się cichutko. Uniosłam się na łóżku i wyciągnęłam głowę, aby zobaczyć co robi. Klęczała, oparłszy czoło na dłoniach. Widocznie było, że odmawia pacierze.
Piastunka jej zastukała do drzwi. Mała zerwała się.
— Jestem ubrana, Harriet — rzekła. — Sama się ubrałam, na pewno jednak nie jestem pozapinana porządnie. Popraw na mnie wszystko.
— Dlaczego panieneczka ubrała się sama?
— Cicho, Harriett! Nie mów tak głośno, żeby nie obudzić tej dziewczyny (oczywiste było, że mówi o mnie, przypuszczając, że śpię, ponownie bowiem położyłam się i zamknęłam oczy) — Ubrałam się umyślnie sama, żeby umieć, jak odjedziesz ode mnie.
— Czy panieneczka chce, żebym odjechała?
— Kiedy byłaś zła, nieraz chciałam, żebyś odeszła od nas, ale teraz nie. Zawiąż mi porządnie szarfę w pasie i przygładź mi włosy, jak się należy, proszę cię.
— Szarfa panieneczki leży jak ulana. Jaka z panieneczki porządnicka.
— Nie, nie, trzeba zawiązać ją jeszcze raz. Proszę cię, zrób to.
— Dobrze już, dobrze. Ale jak pojadę, musi panieneczka prosić tę młodą panią, żeby dopomogła przy ubieraniu się.
— Za nic w świecie.
— Dlaczego? Jest bardzo miła. Spodziewam się, że panieneczka będzie grzeczna dla niej i nie będzie zadzierała na nią nosa po swojemu.
— Nie chcę, żeby mnie ubierała! Nie chcę, słyszysz? Za żadne skarby!
— Śmieszne z panieneczki stworzenie.
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.
13