Strona:PL Bronte - Villette.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.

nad nią przez ten jeden wieczór i ustrzec ją przed popełnieniem czegoś nierozsądnego — chociażby na przykład przed wybiegnięciem do ogrodu bezpośrednio po rozgrzaniu się tańcem?
— Mogłabym dopilnować jej trochę, skoro pan życzy sobie tego, zbyt jest jednak samowolna, aby chciała poddać się kontroli.
— Jest zbyt młoda — prawdziwe dziecko natury. Nie ma w niej nic sztucznego — zauważył.
— Dla mnie jest ona zagadką — odparłam.
— Naprawdę? — zdziwił się żywo zainteresowany. — Pod jakim względem?
— Trudno byłoby powiedzieć pod jakim względem — trudno byłoby zwłaszcza wyjawić to panu.
— Dlaczego mnie zwłaszcza?
— Dziwi mnie, że nie jest bardziej rada okazywanej jej przez pana tak wielkiej przyjaźni.
— Ależ nie ma ona najmniejszego pojęcia jak wielkim, jak szczerym jestem jej przyjacielem. To właśnie stanowi punkt, którego nie potrafię dostatecznie wyjaśnić jej. Czy wolno mi zapytać panią o jedno? Pragnąłbym wiedzieć czy panna Ginevra mówiła kiedykolwiek z panią o mnie?
— Mówiła ze mną często o panu, jako o „Izydorze“, muszę wszelako zaznaczyć, że dopiero w przebiegu ostatnich dziesięciu minut wykryłam, iż pan i „Izydor“ jesteście jedną i tą sama osobą. Teraz dopiero, od tak krótkiego czasu, wiem, panie doktorze Johnie, że Ginevra Fanshave jest ową, mieszkającą pod tym dachem osobą, którą interesuje się pan od dawna, że ona to jest magnesem, przyciągającym pana na Rue Fossette, że przez wzgląd na nią wkrada się pan do naszego ogrodu celem odszukania skrzynki, rzuconej przez pańskich współzawodników.
— Wie pani więc o wszystkim?
— Wiem to, co panu wyjawiłam.
— Od roku z górą zwykłem spotykać się z panną Fanave w towarzystwie. Pani Cholmondeley, jej przyja-

238