Strona:PL Bronte - Villette.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.

bliska zapomnienia się i wyjścia poza granice tego, co uważałam za właściwą moją naturę; wypowiedzenia nieprzemyślanych, podyktowanych porywem chwili słów, które mnie samą wprawiły w zdumienie, kiedy zastanowiłam się wreszcie nad tym co mówię. Czy, obudziwszy się dzisiaj rano, mogłam przypuścić, że tego dnia jeszcze, zanim zapadnie wieczór, odegram w wodewilu rolę wesołego kochanka, a w godzinę później będę prowadziła z doktorem Johnem zupełnie otwarcie rozmowę na temat jego beznadziejnych zalotów i będę wydrwiwała jego złudzenia? Równie mało mogłam przewidzieć podobny układ wydarzeń, jak niepodobieństwem byłoby dla mnie myśleć o pofrunięciu balonem pod obłoki, czy o wyruszeniu w podróż do Cape Horn.
Doktór i ja powracaliśmy po kilkakrotnym przemierzeniu tam i z powrotem ścieżki; refleks, padający z okna, ponownie oświetlił jego twarz: uśmiechał się, ale w oczach jego przyczaił się nieodstępnie wyraz melancholii. O, jak bardzo pragnęłam móc przynieść mu ulgę! Jak bardzo smuciło mnie jego cierpienie, zwłaszcza cierpienie, spowodowane podobną sprawą! On, posiadający tyle wybitnych, tyle niepospolitych, tyle wielkich zalet, czyżby naprawdę miał kochać bez wzajemności?! Nie wiedziałam wówczas, że rozmyślania, snute na temat zawodów miłosnych, są czynnikiem najbardziej twórczym dla pewnych umysłów, jak nie przychodziło mi również na myśl, że istnieją pewne trawy, które, pozbawione zapachu w stanie nietkniętym, wydają subtelny aromat, roztarte w ręku.
— Niech pan się nie martwi, niech pan nie będzie taki zatroskany — wybuchłam nagle. — Jeśli tli się w Ginevrze iskierka bodaj zasługiwania na pańską miłość, odpowie ona, musi odpowiedzieć na nią wzajemnością. Niech pan rozchmurzy czoło, niech pan nie traci nadziei, doktorze Johnie. Kto ma żywić nadzieję, jeśli nie pan?
W odpowiedzi na te słowa spotkało mnie to, na co zasłużyłam jak sądzę — spojrzenie pełne zdumienia i, jak mi się wydało, nagany zarazem. Rozstaliśmy się. Powró-

241