Strona:PL Bronte - Villette.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.

na znieść dłużej ten ciężar, tłoczący nieustannie moją duszę.
— Czy dolega ci świadomość popełnionego grzechu lub występku, moje dziecko? — zapytał.
Uspokoiłam go co do tego, jak mogłam też najprzystępniej wyjaśniłam na czym właściwie polega moja udręka.
Zdawał się stropiony i zdziwiony.
— Przyznaję — rzekł — że zaskoczyłaś mnie, dziecko moje, znienacka. Nie miałem nigdy jeszcze w całej dotychczasowej mojej praktyce podobnego wypadku: przygotowani jesteśmy na wiele powikłań niezwykłych, należących jednak do stałej rutyny naszego posłannictwa: tym razem wszakże spotykam się z czymś takim, co robi poważny wyłom w zwykłym biegu spowiedzi. Wątpię czy znajdę dla ciebie w danych warunkach radę odpowiednią.
Nie liczyłam oczywiście, aby mógł znaleźć ją, już jednak ulga, jaką przyniosła mi możność zwierzenia się człowiekowi rozumnemu i ludzkiemu, o uświęconym charakterze kapłana, z części bodaj bólów, jakie nękały moją duszę, zrobiła mi wiele dobrego. Czułam się nieco pokrzepiona.
— Czy mam odejść, mój ojcze? — zapytałam.
— Tak, moja córko — rzekł z życzliwością w głosie.
— Nie wątpiłam, że był to człowiek życzliwy: dostrzegłam wyraźnie błysk współczucia w jego oku. — Tak, na razie lepiej będzie, abyś odeszła, zapewniam cię jednak, że słowa twoje uderzyły mnie. Spowiedź, podobnie jak wszystko inne, staje się, stać się może łatwo czczą formalnością jedynie, czymś spospolitowanym, o ile wejdzie w stały zwyczaj. Przyszłaś, córko moja, zrzuciłaś ciężar z własnego serca, podzieliwszy się ze mną tym, co cię trapi — rzadko zdarza mi się wysłuchać czegoś podobnego. Chciałbym mieć czas na obmyślenie twojego zwierzenia w należytym spokoju modlitewnym. Gdybyś należała do naszego kościoła, wiedziałbym co mam ci powiedzieć — dusza tak bardzo udręczona jak twoja, może znaleźć spo-

258