Strona:PL Bronte - Villette.djvu/287

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zasługiwałbyś właściwie na dostanie zimnej herbaty za spóźnienie się.
— Jestem spokojny, że nie dostanę tego, na co zasłużyłem; samowar buzuje aż miło.
— Przysuń sobie fotel do stołu, leniwcze: nie umiesz siadać na innym fotelu, tylko właśnie na moim; gdybyś miał iskierkę bodaj poczucia przyzwoitości, nie zajmowałbyś nigdy tego fotela, pozostawiając go zawsze twojej Starszej Pani.
— Słusznie. Powinienbym, tylko że Starsza Pani upiera się stale przy podsuwaniu mi go. Jakże się miewa twoja pacjentka, mamo?
— Może wystąpi na widownię i sama odpowie na to pytanie? — rzekła pani Bretton, zwracając się ku mojemu kącikowi, który opuściłam na tę zachętę. Graham dworsko zerwał się, aby mnie przywitać. Stał w całej okazałości przy kominku, najzupełniej usprawiedliwiając wyglądem swoim nietajoną dumę matki.
— Zeszła pani na dół — rzekł — czuje się więc pani lepiej — o wiele lepiej, jak widzę. Muszę przyznać, że nie przypuszczałem, abyśmy mieli spotkać się w ten sposób, tutaj. Byłem przerażony wczoraj wieczorem i gdybym nie był zmuszony udać się śpiesznie do umierającego pacjenta, nie byłbym na pewno opuścił pani. Ale moja matka jest sama kawałkiem doktora, a nasza Marta — doskonałą pielęgniarką. Widziałem, że pani zemdlała tylko, co samo przez się nie jest niczym groźnym. Muszę zbadać dopiero czym omdlenie to było spowodowane, jak również dowiedzieć się bliższych szczegółów. Na razie chcę wierzyć, że pani naprawdę czuje się lepiej.
— O wiele lepiej — odparłam spokojnie. — Bardzo panu dziękuję, panie doktorze Johnie.
Bowiem, czytelniku mój, tym dorodnym młodym człowiekiem — tym uwielbianym synem pani Bretton a moim łaskawym gospodarzem, był doktór John, on sam we własnej osobie. Co dziwne jednak, stwierdziłam ten fakt bez zdumienia prawie. A co jeszcze bardziej dziwne, kiedy usłyszałam kroki Grahama na schodach, wiedziałam jaką

277