Strona:PL Bronte - Villette.djvu/304

Ta strona została uwierzytelniona.

Beck. Była nieprzytomna, blada, jak gdyby nie miała ani kropli krwi w żyłach, zmarznięta na kość nieledwie.
— Co to wszystko znaczy? — zapytałem.
— Ksiądz opowiedział mi ciekawą historię. Była pani podobno tego wieczora przy jego konfesjonale; uderzyło go niezwykłe wyczerpanie pani i wyraz cierpienia na jej twarzy, co, wraz z niektórymi wypowiedzianymi przez panią słowami...
— Słowami, wypowiedzanymi przeze mnie?!... Co mogłam powiedzieć?
— Wyznała pani niewątpliwie straszne jakieś swoje zbrodnie; nie zdradził jednak co to było. Pieczęć tajemnicy, obowiązująca spowiednika w sprawie wyznań, uczynionych mu przy konfesjonale, nałożyła knebel na jego gadatliwość i zarazem na moją ciekawość. Zwierzenia pani nie uczyniły jednak z zacnego tego księdza jej nieprzyjaciela. O ile mi się wydaje, tak bardzo było mu żal młodej osoby, która znalazła się poza domem w taką noc, że uważał za swój obowiązek prawego chrześcijanina bacznie obserwować panią po wyjściu pani z kościoła, aby nie utracić pani z oczu, dopóki nie dostanie się pani z powrotem pod własny dach. Możliwe, że godny kapłan, na wpół świadomie nawet, poszedł zarazem za głosem osobliwego swojego powołania i chciał przekonać się gdzie pani mieszka... Czy wyjawiła mu to pani w swojej spowiedzi?
— Nie wyjawiłam. Wprost przeciwnie, starannie unikałam cienia bliższych wskazówek w tym względzie. Co się zaś tyczy samego faktu mojego przystąpienia do spowiedzi, przypuszczam, że pan, panie doktorze, będzie uważał mój postępek za szalony. Proszę mi wierzyć jednak, że nie byłam w stanie oprzeć się chęci szukania ratunku tą drogą bodaj. Kto wie, czy całe moje postępowanie nie było wynikiem tego, co pan nazywa stanem „mojego systemu nerwowego“. Nie potrafię wypowiedzieć słowami tego co mnie nękało, zapewniam pana jednak, że dni moje i noce stały się nie do zniesienia. Nie przestawało dręczyć mnie nade wszystko poczucie okrutnej pust-

294