Strona:PL Bronte - Villette.djvu/361

Ta strona została uwierzytelniona.

liwie przenikliwe, mnie przynajminej wydało się takim. Graham nie spostrzegał znać tego. Nie było jednak wiatru; ani jedna chmurka nie plamiła rozgwieżdżonego nieba. Otulona byłam narzutką futrzaną. Przeszliśmy się parę razy po jezdni; znalazłszy się w świetlnym kręgu latarni, skrzyżował Graham wzrok swój z moim.
— Wydaje się pani zamyślona, Lucy: czy to przeze mnie?
— Obawiam się tylko, czy nie jest pan zmartwiony.
— Ani trochę; niech pani będzie dobrej myśli i nie robi sobie nic z tego, tak samo, jak nie robię sobie z tego nic i ja także. Kiedykolwiek przyjdzie mi umrzeć, jestem pewien, że nie nastąpi to z powodu złamanego serca. Mogę być zraniony, mogę nawet zwiesić bezradnie głowę przez czas jakiś, jak dotychczas jednak żaden ból, ani choroba serca, nie podkopały mojego organizmu. Zawsze chyba widywała mnie pani wesołym w domu, prawda?
— Tak. Na ogół.
— Jestem rad, że panna Ginevra pozwoliła sobie wydrwić moją matkę. Nie oddałbym naszej Starszej Pani za tuziny młodych piękności. Szyderstwem tym wyświadczyła mi panna Fanshave niezrównaną usługę. Dziękuję pani za nie, panno Fanshave! — zawołał, zrywając kapelusz z falujących swoich loków i składając ironiczny ukłon.
— Tak — powtórzył — jestem jej wdzięczny. Odczułem dzięki niemu, że dziewięć dziesiątych mojego serca było zdrowych jak rydz, a tylko jedna dziesiąta jego krwawiła z powodu lekkiego draśnięcia: ukłócie, które wyleczyło się samo przez się w jednym mgnieniu.
— Na razie jest pan rozgniewany, podniecony i wzburzony. Do jutra zmieni pan zdanie: będzie pan czuł i myślał inaczej.
— Ja — miałbym być podniecony i wzburzony?! Nie zna mnie pani. Wprost przeciwnie; nie ma już we mnie ani śladu podniecenia, ani żaru. Jestem chłodny jak ta

351