Strona:PL Bronte - Villette.djvu/395

Ta strona została uwierzytelniona.

i pozostaniemy zawsze szczerymi, wiernymi przyjaciółmi pani. Nie zapomnimy o pani nigdy.
— Ani też ja nie zapomnę nigdy o pańskiej matce, ani o panu, doktorze Johnie.
Wniesiono mój bagaż, wymieniliśmy ostatni uścisk dłoni; doktór odwrócił się już, aby odejść, zatrzymał się jednak: nie wystarczyło mu znać to, co powiedział, do uczynienia zadość szlachetnym popędom duszy jego i serca.
— Lucy — szepnął, zbliżywszy się raz jeszcze do mnie — czy będzie pani czuła się bardzo samotna tutaj?
— Z początku — tak.
— Moja matka odwiedzi panią wkrótce, a tym czasem wie pani co zrobię? Będę pisywał do pani, ot, byle głupstwa, jakie przyjdą mi na myśl, aby tylko dodać pani otuchy, rozweselić panią nieco. Pozwala mi pani?
— O, szlachetne, rycerskie serce! — pomyślałam, potrząsnęłam jednak głową i rzekłam z uśmiechem: — Niech pan nie myśli wcale o nakładaniu na siebie podobnego obowiązku. Pan miałby pisać do mnie?!... Nie będzie pan nigdy miał na to czasu.
— Znajdę czas! Muszę znaleźć! Do widzenia!
Poszedł. Ciężkie drzwi zatrzasnęły się za nim — topór spadł — ból przeszył mnie swoim ostrzem.
Nie pozostawiając sobie czasu na odczucie go, ani na rozmyślanie o nim, przełknęłam łzy, jak gdyby były winem i weszłam od razu do bawialni Madame, aby przywitać ją i wyrazić jej należny szacunek.
Przyjęła mnie z doskonale odegraną serdecznością — była nawet wylewna, mimo że udzielona mi przez nią audiencja trwała krótko. Po dziesięciu minutach pożegnała mnie. Z salle à manger — jadalni — przeszłam do refektarza, gdzie uczennice i nauczycielki były już zgromadzone na naukę wieczorną; i znów zostałam powitana, tym razem jednak, jak sądzę, z nie tylko udawaną serdecznością. Kiedy było wreszcie i po tym przywitaniu także, mogłam udać się do sypialni.
— Czy Graham naprawdę napisze? — zadałam sobie

7