Strona:PL Bronte - Villette.djvu/400

Ta strona została uwierzytelniona.

dy zapoznałam się z nimi po raz pierwszy; z czasem jednak nauczyłam się łączyć z nimi pojęcie przytulnego ciepła, polubiłam je też, jak w Anglii lubimy ogień płonący na kominku.
Usiadłszy przy ciemnym tym pocieszycielu, miałam możność spokojnie pogrążyć się w rozmyślanie nad życiem i jego zmiennymi losami, nad przeznaczeniem i jego wyrokami. Spokojniejsza i bardziej zrównoważona niż nocy poprzedniej, nakreśliłam sobie cały szereg nakazów i reguł życiowych, nie dozwalających — pod grozą najsurowszych kar — na wszelkie jałowe rozpamiętywanie minionego szczęścia, nakazujących cierpliwe przedzieranie się przez zawiłości i zawody chwili obecnej, czerpanie siły i energii w oparciu o wiarę, tłumienie pędu do bałwochwalczego wielbienia i przekreślanie raz na zawsze wszelkich tęsknot za wyśnioną krainą obiecaną. Wiedziałam, że do jej rzek nie dotrzemy nigdy może, chyba tylko w gorączkowych wizjach konania, a soczyste jej łąki pastewne oglądać moglibyśmy jedynie z pustynnego mogilnego szczytu wyżyny Nebo na krańcu Martwego Morza.
Stopniowo połączone poczucie skrzepionej siły i bólu zarazem opancerzyło moje serce, podtrzymując je, a przynajmniej powściągając jego kołatanie i uzdolniło mnie do pełnienia moich zadań codziennych. Podniosłam głowę.
Jak już zaznaczyłam, siedziałam przy piecu, wmurowanym w ten sposób w ścianę, dzielącą refektarz od carré, aby mógł ogrzewać oba pomieszczenia. W tej samej ścianie, tuż obok pieca, przebite było okno, wychodzące również na carré. Podniósłszy w pewnej chwili głowę, ujrzałam w szybie okna chwast bonnet grec, wysokie czoło i dwoje bystro patrzących, przenikliwych oczu; spojrzenie ich utkwione było we mnie dziwnie badawczo. Nie wiedziałam do owego momentu, że policzki moje były mokre od łez, nagle jednak poczułam ich słoną wilgoć na mojej twarzy.
Dziwny był to dom, gdzie nie znalazłbyś kącika wol-

12