Strona:PL Bronte - Villette.djvu/401

Ta strona została uwierzytelniona.

nego od natrętnej wścibskiej ciekawości ludzkiej, gdzie nie można było uronić łzy, ani zamyśleć się głębiej, aby nie znalazł się pod ręką szpieg, podglądający czujnie i usiłujący odgadnąć co może kryć się pod tymi przejawami. Co wszelako sprowadziło tutaj tego pozadomowego, męskiego szpiega o tak niezwykłej godzinie? Jakie prawo miał wtrącać się w ten sposób do mnie? Żaden inny profesor nie odważyłby się przekroczyć carré przed dzwonkiem szkolnym. Ale Monsieur Emanuel nie liczył się ani z rozkładem dnia, ani z regulaminem: chciał przejrzeć jakąś księgę, złożoną w bibliotece pierwszej klasy; szukał jej i po drodze mijał właśnie refektarz. Rozglądając się wciąż swoim zwyczajem na wszystkie strony: przed siebie, poza siebie, na lewo i na prawo, dostrzegł mnie przez szybę okienka, otworzył bez ceremonii drzwi i stanął na progu.
Mademoiselle, vous étes triste?[1]
Monsieur, j‘en ai bien le droit[2]
Vous êtes malade de coeur et d‘humeur[3] — dodał. — Smutna jest pani zarazem buntuje się pani przeciw temu. Widzę na policzkach pani dwie łzy, o których wiem, że są gorące jak dwie iskry i słone, jak dwa kryształy morskie. Kiedy mówię, przygląda mi się pani tak dziwnie. Czy mam powiedzieć pani, co mi się przypomina, gdy obserwuję panią?
— Zostanę wezwana wkrótce na modlitwę, proszę pana; niewiele mam czasu na rozmowę o tej porze dnia. Wybaczy pan...

— Wybaczę wszystko — przerwał mi — jestem w tak wyrozumiałym nastroju, że ani szorstka odprawa, ani obelga nawet, nie byłaby w stanie zirytować mnie. Otóż przypomina mi pani młodą płochliwą dziką sarenkę leśną, świeżo pochwyconą, nieoswojoną jeszcze, przyjmują-

  1. Jest pani smutna?
  2. Mam chyba do tego prawo, mój panie.
  3. Chore jest serce pani i usposobienie.
13