Strona:PL Bronte - Villette.djvu/412

Ta strona została uwierzytelniona.

go śnieżnie biała kwadratowa koperta z jaskrawo-czerwoną plamą woskowej pieczęci, ziejącej, niby oko Cyklopa, w punkcie środkowym, odcisnęła się tak wyraźną wizją na siatkówce oka mojej duszy. Wiedziałam, czułam, że jest to list, stanowiący ziszczenie moich nadziei, spełnienie się moich pragnień, list przynoszący mi wyzwolenie ze wszystkich moich wątpliwości, okup za przecierpiane trwogi i męki. Monsieur Paul ze zwykłym bezceremonialnym swoim wtrącaniem się do wszystkiego, wziął list od Rozyny, aby wręczyć mi go osobiście.
Powinno było mnie to właściwie rozgniewać, nie zdobyłam się jednak ani przez sekundę nawet na uczucie gniewu. Miałam przecież w ręku nie lakoniczną karteczkę, ale cały list, kopertę, która na pewno zawiera jeden arkusik co najmniej. Już na dotyk zapowiadała zawartość pokaźną, zdolną zadowolnić najśmielsze moje pragnienia. Wyraźnie wypisany był na niej adres: „Miss Lucy Snowe“, męskim, stanowczym, równym charakterem pisma. Czerwona pieczęć z wosku, przyłożona była z precyzyjną dokładnością, pewną ręką, która nie zadrżała, odciskając na białej kopercie tak dobrze znane mi i tak drogie inicjały: „J. G. B.“
Doznałam uczucia szczęścia — radosnego wzruszenia, które napędziło mi do serca gorącą falę krwi, rozlewając się żywym cieniem po moich żyłach. Tym razem spełniły się moje nadzieje; trzymałam w ręku solidny, namacalny dowód szczęścia: nie złudne marzenie tylko, nie zwiewną wizję jedynie, ani też jeden z owych wysnutych z fantazji obrazów, bez których ludzkość żyć nie mogłaby, mimo że dają one pokarm dla duszy jeno, a nie dla ciała — ale boski, często jakże trujący dla śmiertelnych, dar z Niebios zesłany. Była to owa ofiara, której stary, umierający patriarcha żądał od syna swojego, Ezawa, przyobiecując mu w zamian pobłogosławienie go ostatnim swoim tchnieniem. Z głębi duszy podziękowałam Bogu, który w nieskończonej łaskawości Swojej i dobroci, raczył obdarzyć mnie takim szczęściem bezmiernym.
Pomimo głębokiego przejęcia i wzruszenia, zdołałam

24