Strona:PL Bronte - Villette.djvu/428

Ta strona została uwierzytelniona.

potrafię językiem i oczami, pani jednak nie dostrzegła u mnie nigdy tej właściwości, prawda, panno Lucy?
— Owszem, owszem, dostrzegłam ją, kiedy pan był małym chłopcem jeszcze. Dostrzegałam w panu obie te cechy, które posiadał pan wówczas w znacznie wyższym stopniu, aniżeli obecnie. Teraz bierze pan wszystko siłą, a siła jest wrogiem subtelności. W dalszym ciągu jednak ma pan, panie doktorze Johnie, to, co tutaj, w Labassecour, nazywają „un air fin“ — cechę człowieka sprytnego i przenikliwego, nie mogącą wprowadzić nikogo w błąd. Madame Beck dostrzegła to i...
— I podobało jej się to, bo sama posiada tę cechę — dokończył doktór John ze śmiechem. Ale Lucy, niech mi pani da ten list. Nie zależy pani przecież na nim naprawdę.
Nie odpowiedziałam ani słowem na taką prowokację. Kiedy Graham zaczyna wesoło podrwiwać, nie należy zbytnio pozwalać mu na to. W pewnej chwili właśnie nowego rodzaju uśmiech zarysował się dokoła jego ust: uśmiech bardzo miły, uraził mnie jednak — w oczach jego zaiskrzył się nowy błysk — nie był on nieprzyjazny, ale też i nie mógł działać uspokajająco. Wstałam, aby odejść i nieco smutnym głosem życzyłam mu dobrej nocy.
Ze zwykłą swoją wrażliwością — z tą osobliwą, lękliwie tropiącą swoją właściwością — wyczuł od razu nie ujętą w słowa skargę, jak gdyby cień wyrzutu, uczynionego mu przeze mnie w myśli. Z cechującą go prostolinijnością zapytał też, czy jestem urażona. Potrząsnęłam głową na znak przeczenia.
— Pozwoli mi pani w takim razie pomówić z sobą nieco poważniej, zanim pani odejdzie. Znajduje się pani w stanie wielkiego nerwowego podraźnienia. Mimo, że usiłuje pani panować nad sobą, pewien jestem, sądząc z wyrazu oczu pani i z całego pani zachowania, że kiedy była pani dzisiaj wieczorem sama jedna na tym zabójczym, ponurym jak grób poddaszu, w tym cuchnącym stęchlizną siedlisku gruźlicy i wszelkich chorób, w istnym

40