Strona:PL Bronte - Villette.djvu/439

Ta strona została uwierzytelniona.

pojechać, przeszkodziła jej wszakże niespodziewana wizyta. Zaproponowała mi od razu: — „Zabierz Lucy zamiast mnie“. Pojedzie pani?
— Teraz? W tej chwili? Nie jestem ubrana — zawołałam, spoglądając z wyrazem rozpaczy na moją ciemną merynosową suknię.
— Ma pani pół godziny na przebranie się. Powinienem był uprzedzić panią, postanowiłem jednak całe to pójście do teatru dopiero o piątej po południu, z chwilą, gdy dowiedziałem się, że czeka nas prawdziwa uczta dzięki występowi wielkiej artystki.
Mówiąc o wielkiej artystce, wymienił nazwisko, którego brzmienie przejmowało w owym czasie dreszczem zachwytu nie tylko mnie, ale i całą Europę również. Obecnie poszło ono już w zapomnienie; przebrzmiały echa grzmiących oklasków, jakimi ją przyjmowano; ona sama wycofała się ze sceny; mrok niepamięci zgęścił się dokoła rozgłośnego niegdyś a potem przebrzmiałego jej imienia, w owym czasie wszakże sława jej dosięgła szczytu, błyszczała pełnym jasnym blaskiem, rozbrzmiewała donośnie.
— Pojadę! Będę gotowa za dziesięć minut! — zawołałam zachwycona. Wybiegłam lotem strzały, i przyznać muszę, mój czytelniku, że ani na chwilę nie stropiła mnie myśl, która tobie może przyszła w tym momencie do głowy, że pójście dokądkolwiek z samym tylko Grahamem, bez pani Bretton, mogłoby być źle widziane. Nie mogłabym wcale powziąć, a tym bardziej wypowiedzieć wobec Grahama, podobnego skrupułu, bez obawy narażenia się na szyderczą odpowiedź, i, co ważniejsze, bez rozniecenia wewnętrznego ognia zawstydzenia tak nieugaszonego i tak pochłaniającego, że zdmuchnąłby on niebawem samo życie w moich żyłach. A zresztą, mojej matce chrzestnej, znającej tak dobrze swojego syna i znającej tak dobrze mnie, przyszłoby raczej na myśl danie przyzwoitki siostrze wybierającej się na jakieś zebranie z bratem rodzonym, aniżeli potrzeba trwożnego czuwania nad naszym wspólnym bywaniem gdziekolwiek.

51