ledwie koronkowy kołnierzyk, artystycznie zawiązała wstążkę, słowem dokonała swojego dzieła, niczym legendarna Filis, jaką umiała być, o ile tylko chciała. Podawszy mi chusteczkę i rękawiczki, poświeciła mi przy zejściu moim do parterowego hallu, a kiedy okazało się, że zapomniałam zabrać szal, pobiegła i przyniosła mi ten niezbędny dodatek toaletowy. W hallu zastałam czekającego już na mnie doktora Johna.
— Co się stało, Lucy? — zapytał, przyjrzawszy mi się uważniej. — Jest pani zów po dawnemu podniecona. Może i tym razem mniszka?
Zaprzeczyłam jednak temu stanowczo: przykro mi było być podejrzewaną po raz drugi o uleganie ułudom. Nie dał się wszakże wprowadzić w błąd.
— Mniszka, jako żywo! — powtórzył. — Zjawa jej pozostawia w oczach pani osobliwy błysk i wyraz, którego nie podobna nie poznać od razu.
— Nie było żadnej mniszki — zapewniłam — mogąc bez popełnienia kłamstwa zaprzeczyć, jakobym miała widzieć ponownie jej zjawę.
— Zjawiły się znów dawne symptomy — twierdził uparcie — jakiś dziwnie blady, wylękniony i, jak nazywają to Szkoci „podniesiony“ wyraz oczu.
Tak bardzo nastawał, że uważałam za właściwe powiedzieć mu co naprawdę widziałam. I tym razem oczywiście przypisał całe to wydarzenie tej samej przyczynie: złudzeniu optycznemu, chorobliwemu stanowi nerwów. Nie odważyłam się zaprzeczyć mu: lekarze są tak uparci, tak niezłomnie pewni swoich diagnoz, tak niewzruszenie wierzą w słuszność suchego, materialistycznego swojego ujmowania zjawisk, że nie podobna przekonać ich, aby mogli nie mieć racji.
Rozyna przybiegła z szalem, po czym bez przeszkód już usadowiona zostałam w powozie.
Teatr był przepełniony, wszystkie miejsca pozajmowane aż do sufitu; dwór i arystokracja stawiły się w komplecie: pałace i wielkie hotele opróżniły pokoje swoje
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/441
Ta strona została uwierzytelniona.
53