z lokatorów, aby zapełnić nimi loże i fotele nabitego ludźmi, mimo to uroczyście przyciszonego przybytku. Czułam się prawdziwie uprzywilejowana, mogąc zająć tego wieczora miejsce na widowni; gorąco pragnęłam zawsze zobaczyć na scenie istotę, o której talencie tyle słyszałam, że spodziewałam się z oglądania jej gry Bóg wie jakich wrażeń podniosłych. Ciekawa byłam, czy usprawiedliwi swoją sławę, czekałam też na podniesienie kurtyny z poważnym, skupionym uczuciem głębokiego zainteresowania, i dziwnego zaciekawienia zarazem. Wielka artystka była dla mnie zjawiskiem, jakiego nie oglądały do owego dnia moje oczy, nową, nieznaną planetą. W jakiej wszakże ukaże mi się postaci? Czekałam na jej wyłonienie się na firmamencie.
Ujrzałam ją o dziewiątej tego wieczora grudniowego: o tej godzinie punktualnie ujrzałam zjawienie się jej na widnokręgu. Wciąż jeszcze świeciła gwiazda jej dawnym potężnym blaskiem, mimo że bliska już swojego dnia zagłady, chyląca się już ku zmierzchowi. Oglądana z pobliża, była na wpół zgaszoną lawą, na wpół żarzącym ogniem jeszcze.
O uszy moje obijało się niejednokrotnie nazywanie tej kobiety „brzydką". Byłam przygotowana na ujrzenie postaci kościstej, czegoś wielkiego, kanciastego, posępnego. To, co ujrzałam, było cieniem królewskiej Vashti[1] — królowa, niegdyś piękna jak dzień, teraz przyblakła, jak zmierzch i stopniała niczym wosk w ogniu.
Przez chwilę — przez dość długą chwilę — uważałam ją za kobietę tylko, jakkolwiek za kobietę wybraną, jedyną, poruszającą się przed tłumem z powagą majestatu, z niezrównanym wdziękiem zarazem. Stopniowo wszakże zaczęłam coraz bardziej rozumieć, jak dalece byłam
- ↑ Jedna z osób występujących w dramacie Racine‘a: „Esther“. Jej duma i wyniosłość spowodowały wyrzeczenie się jej przez męża, króla perskiego, Assuerusa, na rzecz Estery. (Przyp. tł.)