Strona:PL Bronte - Villette.djvu/454

Ta strona została uwierzytelniona.

ści serca, że zdolny był zjednać mu każdego. Z tak ujmującą powagą wyraził Grahamowi głęboką swoją wdzięczność, jak tylko potrafi uczynić to angielski gentleman w stosunku do człowieka, który wyświadczył mu wielką przysługę, mimo że był mu zupełnie obcy. Poprosił zarazem doktora Johna o złożenie córce jego nazajutrz wizyty lekarskiej.
— Ojczulku — odezwał się głos spoza firanek łóżka — podziękuj i tej pani także. Czy jest jeszcze tutaj?
Odchyliłam z uśmiechem firankę i spojrzałam na leżącą. Znacznie spokojniejsza już teraz, wyglądała bardzo ładnie, mimo że wciąż jeszcze była bledziutka; rysy miała wyjątkowo subtelnie wyrzeźbione i o ile na pierwszy rzut oka wydawała się twarz jej wyniosła i dumna, łagodził znacznie ten wyraz miły uśmiech, jaki przywarł do jej ust.
— Dziękuję tej pani bardzo serdecznie — rzekł ojciec dziewczątka. — Wyobrażam sobie jak bardzo dobra była dla mojej córeczki. Myślę, że nie odważymy się wcale powiedzieć pani Hurst kto ją zastąpił i zrobił za nią to wszystko, co było właściwie jej obowiązkiem. Wiem jak głęboko czułaby się zawstydzona i jak bardzo byłaby zazdrosna.
I tak, w najżyczliwszym nastroju, po wymianie przyjaznych pożegnań, po uprzejmym, ze względu na późną porę, odmówieniu przez nas zaofiarowanego nam gościnnie poczęstunku, opuściliśmy Hotel Crécy.
Na drodze powrotnej przejeżdżalimy raz jeszcze mimo teatru. Ciemno tu już było i pusto; obłędnie cisnący się ku wyjściu, rozhukany tłum rozproszył się od dawna i znikł: światła, zarówno jak drobny, bez znaczenia ogień, pogaszone i zapomniane. Nazajutrz wyjaśniły dzienniki poranne, że jedna z luźno zwisających draperyj, na którą padła iskra — papierosa prawdopodobnie — zajęła się, po czym wnet została zdeptana i ugaszona w ten sposób.



66