Strona:PL Bronte - Villette.djvu/455

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXIV
PAN DE BASSOMPIERRE

Ludzie, żyjący w odosobnieniu, ludzie których istnienie upływa w zaciszu szkół, czy innych zamkniętych zakładów, muszą być przygotowani na to, że przyjaciele ich i znajomi, obywatele szerszego, wolnego świata, łatwo wykreślają ich ze swojej pamięci. W sposób niewytłumaczony przeważnie, bezpośrednio po dłuższym okresie wyjątkowo częstego widywania się sprawia przypadkowy splot drobnych, ale nieco podniecających okoliczności — których naturalnym wynikiem winno byłoby raczej być ożywienie, aniżeli zerwanie stosunków przyjacielskich — że następuje zupełne zawieszenie, absolutna, bezsłowna cisza, długa pustka zapomnienia. Nieprzerwana, niewyjaśniona, nie dająca niczym usprawiedliwić się pustka. Listy, drobne przesyłki, dawniej tak częste, zostają zniesione; odwiedziny, ponawiane dawniej periodycznie, ustają całkowicie; nie nadchodzą już nigdy więcej książki, gazety czy inne dowody pamięci.
Istnieją zawsze tysiączne najsłuszniejsze, zdałoby się, uzasadnienia takiego stanu rzeczy, szkoda tylko, że nie może nic wiedzieć o nich odcięty od świata pustelnik. Ta wypełniona pustką przerwa, która trwa dla niego tak nieskończenie długo, i przebiega tak powoli, że zegary zdają się wtrzymane, a bezskrzydłe godziny wloką się niby kroki piechurów znużonych długotrwałą wędrówką, wypatrujących już tylko kamieni wiorstowych, aby na nich wypocząć, — ta sama przerwa obfituje może w wydarzenia i dyszy pośpiechem dla jego przyjaciół.
Pustelnik — o ile jest rozsądnym pustelnikiem — puści w niepamięć własne swoje myśli i zamknie pod klucz swoje odczuwania podczas tych tygodni pustki i mroźnej

67