Strona:PL Bronte - Villette.djvu/472

Ta strona została uwierzytelniona.

kochałam, że zapomniałam jak bardzo ich kochałam, będąc dzieckiem?
— Ostrość odczuwań musiała złagodnieć — zatrzeć się nawet musiała głęboka pieczęć, jaką wyryły one na dziecięcym umyśle.
— Nie umiem na to odpowiedzieć, wiem tylko, że zachowałam w żywej pamięci wszystko co dotyczy owych dni.
Sprawiała takie wrażenie, jak gdyby rzeczywiście zapamiętała wszystko. Oczy jej promieniały wyrazem istoty, która nie umie zapominać, istoty, dla której wspomnienia dziecięctwa nie rozwiały się jak sen, ani też której młodość przemija bez śladu ni to promień słoneczny. Nie brała na pewno życia powierzchownie i bezmyślnie, nie wiążąc przeżywanych okresów w jedną ściśle zazębioną wzajem całość; nie pozwalała jednej porze roku, jednemu sezonowi towarzyskiemu zatracać się w niepamięci z chwilą rozpoczynania się dla niej następnych. Nanizywała na sznurek wspomnień wszystkie z kolei, przebiegając często myślą każdy okres od początku i w ten sposób, w miarę rozwoju i dojrzewania, gromadząc trwale i harmonijnie wspomnienia i przeżyte doznania.
Mimo to nie mogłam pogodzić się z myślą, aby wszystkie obrazy, tłoczące się teraz przed okiem mojej wyobraźni, miały być i dla niej także równie żywe i wyraźne. Jej tkliwe przywiązania, jej gry sportowe i zabawy, walki i spory z ukochanym towarzyszem, cierpliwe, szczere oddanie jej dziecięcego serduszka, jej obawy, jej taktowna powściągliwość i przezorne trzymanie się z dala, jej drobne przeżycia, zawody i smutki, ostatni przejmujący ból rozstania... Cofnęłam się myślą do tego wszystkiego i potrząsnęłam nieufnie głową. Ona jednak upierała się przy swoim...
— Dziecko siedmioletnie żyje w dalszym ciągu w siedemnastoletniej dziewczynie — rzekła.
— Niezmiernie lubiła pani panią Bretton — zaczęłam, chcąc ją wyprobować. Od razu jednak wyprowadziła mnie z błędu.

84