Strona:PL Bronte - Villette.djvu/489

Ta strona została uwierzytelniona.

majątkowe — a mała hrabianka, ja i doktór Bretton pozostaliśmy na krótką chwilę sami, zatraciła się w niej od razu cała dziecięcość; w naszym towarzystwie, w towarzystwie osób bliższych jej wiekiem, stała się od razu młodą damą; nawet twarz jej zmieniła się poniekąd. Owo dziecięce ożywienie rysów i dziecięca naiwność spojrzenia, które, ilekroć mówiła z ojcem swoim, zaokrąglały jej twarzyczkę, żłobiąc ją uroczymi dołeczkami, ustąpiły teraz miejsca zamyśleniu, nadały jej rysom twardszą wyrazistość, pozbawiły je nadmiernej ruchliwości.
Niewątpliwie zwrócił Graham, tak samo jak ja, uwagę na tę nagłą zmianę. Stał kilka minut przy oknie, patrząc na padający śnieg, po czym odszedł do kominka i wszczął rozmowę, nie ze zwykłą swoją swobodą jednak: zdawał się nie znajdować odpowiednich tematów, dobierał je mozolnie, z wahaniem i może dlatego niezbyt szczęśliwie: mówił w sposób, nieokreślony bliżej, o Villette, o jego mieszkańcach, gmachach i godnych widzenia osobliwościach. Panna de Bassompierre odpowiadała mu z godnością dojrzałej kobiety; inteligentnie, w sposób niezupełnie pozbawiony cech indywidualnych: Od czasu do czasu jednak, szczególny ton, gest, czy spojrzenie tu i owdzie bardziej ożywione, mniej powściągliwe i salonowo odmierzone, przypominały wciąż jeszcze małą Polly. W jej zachowaniu wszakże tyle było wytworności i dystynkcji, tyle spokojnego, uprzejmego wdzięku, łagodzącego dziecięce wyskoki, że człowiek mniej nawet wrażliwy niż Graham nie odważyłby się skorzystać z nich, jako z punktów zaczepnych, skłaniających do większej szczerości i poufności.
Mimo jednak, że doktór Bretton był w dalszym ciągu dziwnie przytłumiony i jak na niego, niezwykle spokojny, nie przestawał jednak obserwować. Nie uszedł jego uwagi żaden z owych drobnych porywów i naturalnych wybuchów dawnej towarzyszki zabaw. Nie ominął żadnego z jej gestów charakterystycznych, żadnego z zawahań się w mowie, czy najlżejszego seplenienia. Polly chwilami, mówiąc szybko, z lekka, po dziecięcemu sepleni-

101