Strona:PL Bronte - Villette.djvu/490

Ta strona została uwierzytelniona.

niła wciąż jeszcze, rumieniła się jednak za każdym razem i ze zwykłą sobie sumiennością, równie zabawną jak ta drobna wada wymowy, powtarzała wysepleniony wyraz powoli i wyraźnie.
Ilekroć zdarzało się jej to, uśmiechał się doktor Bretton. Stopniowo, im dłużej trwała rozmowa, tym bardziej słabło skrępowanie, jakie wyczuwało z razu każde z nich. Gdyby rozmowa ta przeciągnęła jeszcze dłużej, stałaby się zupełnie swobodna. Na usta Pauliny powrócił okalający je uśmiech, żłobiący rozkoszne dołeczki na jej policzkach; wysepleniwszy jakiś trudniejszy wyraz, zapominała poprawić się. A doktór John? — Nie umiem powiedzieć na czym polegała zmiana, jaka w nim zaszła, fakt jednak, że zmienił się. Nie poweselał, ani też nie przybrał swoim zwyczajem tonu drwiącego, nie zdradził ani jednym słowem płochości nastroju, zdawał się jednak bardziej zadowolony z samego siebie, sposób jego mówienia stał się swobodniejszy, ton miększy i łagodniejszy. Przed dziesięciu laty miała sobie ta parka tak wiele zawsze do powiedzenia wzajem; miniona dekada lat nie zubożyła na pewno ich doświadczenia życiowego ani też nie zacieśniła ich widnokręgów myślowych. Istnieją nadto pewne natury, których wzajemne oddziaływanie na siebie jest tak wielkie, że im dłużej z sobą wzajem przebywają, im więcej mówią sobiew zajem, tym więcej mają sobie wciąż jeszcze do powiedzenia. Dla natur tych przestawanie z sobą wzajem prowadzi do zespolenia się, a zespolenie się do ścisłego skojarzenia i zjednoczenia.
Graham zmuszony był jednak wyjść z domu: zawód jego narzuca obowiązki i wymagania, których nie wolno lekceważyć, zaniedbywać, ani też odkładać ich wypełnienia. Wyszedł z pokoju, zanim jednak opuścił dom, powrócił raz jeszcze. Pewna jestem, że powrót ten spowodowany był, nie jak on sam usiłował usprawiedliwić się, zapomnieniem zabrania gazety, czy czegoś innego z biurka, ale chęcią przekonania się jednym jeszcze rzutem oka, czy powierzchowność Pauliny jest w istocie ta-

102