mnie czynieniem zwierzeń, których słuchania usiłowałabym uniknąć za wszelką cenę!
Paulina Maria rzuciła na mnie parę razy spokojne, mimo że badawcze spojrzenie ciemnych swoich, głębokich oczu; jej wargi rozchyliły się, jak gdyby gotowe do wypowiedzenia jakiejś uwagi, milczała jednak, dostrzegłszy moją niechęć mówienia, którą umiała uszanować.
— Nie wytrwa długo — pomyślałam, nie przywykłszy do spotykania u młodych kobiet i dziewcząt umiejętności panowania nad sobą i siły powściągania się. O ile zdołałam je poznać, okazja wywnętrzania się z ich płytkich przeważnie tajemnic, czy ich nader powierzchownych i przelotnych uczuć, była dla nich przyjemnością, której nie umiały i nie chciały wyrzec się tak łatwo.
Mała hrabianka zdawała się wyjątkiem: szyła wytrwale, aż wreszcie znużona szyciem, wzięła do ręki książkę.
Traf chciał, że poszukała czegoś odpowiedniego dla siebie na półce do książek, należących do doktora Brettona. Okazało się, że była to dawna, zabrana z Bretton książka — ilustrowane dzieło z zakresu historii naturalnej. Widywałam często małą Polly, stojącą przy boku Grahama, który trzymał tę książkę rozwartą na swoich kolanach i odczytywał z niej dziewczynce ustępy, bardziej dla niej zrozumiałe, urządzając w ten sposób wykład przyrody na użytek małej swej towarzyszki. A kiedy lekcja skończyła się, prosiła go, aby wyjaśnił jej znaczenie zawartych w książce rycin. Przyglądałam jej się teraz bacznie; nadarzył się oto najwłaściwszy moment wypróbowania siły jej pamięci, z której tak była dumna: czy okaże się jej ona wierną?
Czy okaże się wierną? Nie mogło być wątpliwości co do tego. W miarę odwracania kartek wykwitał na twarzy młodej dziewczyny rumieniec po rumieńcu, zdradzając osaczające ją uczucia, wyraźnie związane z wspomnieniami przeszłości. Po przejrzeniu tomu do końca powróciła do karty tytułowej i spojrzała na wypisane
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/492
Ta strona została uwierzytelniona.
104