ku żebyś wrócił wcześnie: będę czuwała i nadsłuchiwała.
Drzwi zamknęły się i koła powozu potoczyły się miękko po śnieżnym wysłaniu. Mała hrabianka powróciła do pokoju, zamyślona ponownie i zaniepokojona.
Czuwała i nadsłuchiwała w miarę zapadania coraz gęstszego zmierzchu, czyniła to jednak jak mogła najciszej, chodząc tam i z powrotem po pokoju bezszelestnymi nieledwie krokami. Co pewien czas przystawała w tym swoim cichym, jak gdyby aksamitnym krążeniu, nastawiła ucho i wsłuchiwała się w odgłosy nocy, raczej w ciszę nocną, jakoże teraz wreszcie ustał dziko dmący przez cały dzień wicher. Niebo, uwolnione od ciężkich chmur śniegowych, było blade i bezgwiezdne: mogłyśmy widzieć je wyraźnie poprzez ogołocone z liści konary drzew, a zarazem podziwiać polarną wspaniałość noworocznego księżyca — jego tarczę białą jak świat lodowy. Pora nie była jeszcze zbyt spóźniona, kiedy usłyszałyśmy wreszcie powrót powozu.
Paulina nie rzuciła się na spotkanie ojca zwykłym krokiem tanecznym. Z poważnym zatroskaniem zajęła się nim, biorąc go od razu w wyłączne posiadanie, posadziła go na wybranym przez nią fotelu, obsypywała go czułymi słowami podzięki, że nie dał czekać na siebie zbyt długo i tak uwijała się dokoła niego, że można było przypuścić, jak gdyby tylko dzięki zabiegom jej drobnych rąk znalazł się na fotelu, miękko podparty poduszkami i wygodnie usadowiony: silnemu, wielkiemu mężczyźnie zdawało się sprawiać osobliwą przyjemność bezwolne poddawanie się despotycznie czułemu rozporządzeniu się nim drobnej istotki.
Graham zjawił się w kilka minut dopiero po powrocie hrabiego. Paulina zwróciła z lekka głowę w kierunku jego kroków, zamieniła z nim parę słów tylko, palce ich musnęły się wzajem przelotnie. Pozostała przy boku ojca, a Graham rzucił się na fotel po drugiej stronie pokoju.
Pan Home i pani Bretton mieli szczęśliwie bardzo wiele
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/494
Ta strona została uwierzytelniona.
106