Strona:PL Bronte - Villette.djvu/495

Ta strona została uwierzytelniona.

do powiedzenia sobie wzajem, sięgając po tematy rozmowy do niewyczerpanej, zdałoby się, skarbnicy dawnych wspólnych wspomnień. Gdyby nie ich ożywienie, byłoby nasze towarzystwo tego wieczora rażąco ciche.
Po wieczornej herbacie puszczone zostały zgrabne złote nożyczki, śliczny złoty naparstek i sprawna igła Pauliny w żywy ruch przy świetle lampy. Usteczka młodej dziewczyny nie rozchylały się jednak, a jej delikatne powieki, obciążone gęstą frendzlą rzęs, niechętnie odrywały się od roboty i podnosiły się w górę. I Grahama również zmęczyć musiała praca całodzienna: słuchał z uprzejmą uwagą tego, co mówili starsi, mówił jednak sam bardzo mało. Nie odrywał oczu od złocistego blasku migającego raz wraz naparstka, jak gdyby to były skrzydła świetnego jakiegoś motyla, czy też przesmykujący skroś traw złocisty łepek małej żółtej żmijki.



107