Strona:PL Bronte - Villette.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

razistość i głębia uczucia jej recytacji wręcz zdumiewająca. Józef wrzucony do studni, Daniel w jaskini lwów — były najulubieńszymi jej opowieściami: szczerze wzruszała ją pierwsza zwłaszcza.
— Biedny Jakób! — wołała często drżącymi usteczkami. — Jak bardzo kochał swojego syna, Józefa! Tak bardzo — dodała pewnego razu — tak bardzo, Grahamie, jak ja kocham ciebie; gdybyś miał umrzeć (otworzyła ponownie księgę, odszukała werset i odczytała go) „Odmawiałabym wszelkich słów pociechy i zestąpiłabym do twojego grobu w żałobie“.
Przy wypowiedzeniu tych słów objęła Grahama drobnymi ramionkami, przyciągając ku sobie głowę jego okrytą gęstą grzywą włosów. Gest ten uderzył mnie wówczas — dobrze to pamiętam — jako nieopanowanie porywczy; sprawiało to wrażenie, jakiego możnaby doznać na widok zwierzęcia, groźnego z natury, sztucznie wszakże na wpół oswojonego i nazbyt nieostrożnie darzonego pieszczotami. Nie dlatego, abym miała obawiać się że Graham wyrządzić jej może istotną krzywdę, albo też nazbyt szorstko odtrącić ją, przychodziło mi jednak na myśl, że mała naraża się na niecierpliwe, czy obojętne potraktowanie jej, co byłoby gorsze dla niej nieomal aniżeli faktyczny cios.
Na ogół wszakże przyjmował Graham takie wybuchy miłości z jej strony biernie raczej: czasem nawet wyraz zadowolonego zdumienia wobec jej poważnych oświadczyn rozpalał wesołe błyski w jego oczach. Pewnego dnia powiedział:
— Lubisz mnie prawie tak samo, jak gdybyś była małą moją siostrzyczką, prawda, Polly?
— O, tak, lubię cię — odrzekła — lubię cię bardzo!
Nie było mi dane zabawiać się długo studiowaniem ciekawego charakteru dziewczynki. Zaledwie od dwóch miesięcy przebywała w Bretton, kiedy nadszedł list od pana Home‘a, donoszącego, że osiedlił się obecnie na kontynencie w pobliżu rodziny swojej z linii macierzystej. Wobec tego zaś, że nic go nie ciągnie do Anglii, któ-

40