Strona:PL Bronte - Villette.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

głupstwach? — zawołała — Dlaczego wspomniała pani o ojczulku? Co panią może obchodzić mój ojczulek? Zaczęłam już właśnie uspokajać się i nie myśleć o nim tak dużo — i znów wszystko zacznie się na nowo.
Usteczka jej drgały. Pospieszyłam zakomunikować jej wiadomość o liście otrzymanym od jej ojca, który pisze, że ona i Harriet mają niezwłocznie pojechać tam gdzie zamieszkał teraz.
— I cóż, Polly, jesteś zadowolona? — dodałam.
Nie odpowiedziała nic. Upuściła książkę na podłogę i przestała kołysać swoją lalkę, wlepiwszy we mnie oczy z niezwykłą nawet u niej powagą.
— Czyżbyś nie miała ochoty jechać do twojego ojczulka?
— Rozumie się, że mam ochotę — odcięła się zwykłym ostrym, stanowczym tonem przemawiania do mnie, zupełnie odmiennym od jej sposobu mówienia z panią Bretton i zasadniczo znów różniącym się od brzmienia jej głosu, kiedy zwracała się do Grahama.
Pragnęłam poznać bliżej bieg jej myśli, nie chciała jednak rozmawiać ze mną więcej na ten temat i pobiegła od razu do pani Bretton, aby zapytać, czy wiadomość, jakiej udzieliłam jej, jest prawdziwa. Usłyszała, oczywiście z ust mojej matki chrzestnej najzupełniejsze potwierdzenie ścisłości mojej informacji. Doniosłe znaczenie dla niej tej nowiny utrzymało ją przez cały dzień w poważnym nastroju. Wieczorem, w chwili otwierania przez Grahama drzwi wejściowych do hallu podbiegła do mnie i zaczęła niespodzianie poprawiać zluźnioną wstążkę, jaką miałam dokoła szyi, wyjmować i przekładać grzebyki, podtrzymujące moją fryzurę. Była zajęta tym, kiedy wszedł do pokoju Graham.
— Niech go pani przygotuje powoli do tego, że odjeżdżam — szepnęła mi do ucha. Zakomunikowałam mu najświeższą nowinę w trakcie picia przez nas wszystkich popołudniowej herbaty. Głowa chłopca była w danej chwili zaprzątnięta pewnym, rozpisanym przez szkołę zadaniem konkursowym do nagrody, o którą i Graham tak-

43