Strona:PL Bronte - Villette.djvu/532

Ta strona została uwierzytelniona.

święcać innym tyle szczerego zainteresowania i współczucia, nie może zdobyć się na nic więcej prócz dobrotliwej drwiny w stosunku do Lucy, przyjaciółki swojej z dawnych lat, zagadnęłam go spokojnie:
— Na jakich to punktach jesteśmy tak bardzo jednomyślni?
— Posiadamy oboje zdolność obserwowania. Pani, droga Lucy, nie przypisuje mi może tej zdolności, posiadam ją jednak.
— Mówił pan jednak o gustach; obserwujemy może te same zjawiska, oceniamy je wszakże odmiennie.
— Poddajmy się próbie. Nie podobna oczywiście, aby nie oceniała pani należycie walorów panny Fanshave; jaki jest wszelako sąd pani o innych tu obecnych osobach? O mojej matce, na przykład? Albo też o tu zgromadzonych asach, o panach A. i Z., czy wreszcie o tej bladej małej osóbce, pannie de Bassompierre?
— Wie pan dobrze co myślę o pańskiej matce. O panach A. i Z. nie myślałam dotychczas nic wcale.
— A o tej trzeciej?
— Myślę, że, jak pan wyraża się, jest ona bladą, małą osóbką, bladą w tej chwili oczywiście, jako że jest zmęczona i przewrażliwiona.
— Nie pamięta jej pani jako dziecka?
— Zadaję sobie czasem pytanie, czy pan pamięta ją z tych czasów.
— Zapomniałem o niej; znaną jest wszakże rzeczą, że okoliczności, osoby, a nawet wyrazy i spojrzenia, pewne cechy własnego naszego czy cudzego umysłu, które zatarły się w naszej pamięci, zwykły wskrzesać w pewnych warunkach.
— Zupełnie możliwe.
— A jednak — dodał — wskrzeszenie to nie jest kompletne; wymaga ono potwierdzenia; przypomina tak bardzo mglistością swoją rojenia senne czy wytwory naszej fantazji, że stworzenie sobie jasnego, pełnego obrazu wymaga bezwzględnie potwierdzenia go przez naocznego świadka. Była pani wszak gościem w domu mojej matki

144