Strona:PL Bronte - Villette.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

że zamierzał ubiegać się. Tak był zamyślony, że musiałam powtórzyć mu dwa razy wiadomość zanim dotarła ona wreszcie w sposób właściwy do jego świadomości, a nawet i wówczas przemknęła przez nią przelotnie tylko.
— Co takiego?! Polly ma odjechać?! Jaka szkoda! Droga, kochana Myszka. Szkoda mi będzie utracić ją!... Ale musi przyjechać do nas znów, mamo!
I, przełknąwszy pośpiesznie herbatę, wziął świecę, którą postawił wraz ze swoimi książkami na małym stoliku, i po chwili pogrążył się niepodzielnie w pracy.
„Kochana Myszka“ przysunęła się do niego i przykucnęła na dywanie u jego nóg, opuściwszy główkę tak nisko, ze nieomal dotykała nią dywana. Niema i nieporuszona, utrzymała tę pozycję aż do chwili pójścia spać. W pewnym momencie dostrzegłam, że Graham — prawdopodobnie zupełnie nieświadomy jej obecności tak blisko — popchnął ją końcem będącej w nieustannym ruchu nogi. W następnej chwili jedna rączka, wysunięta spod ukrywającej się pod nią twarzyczki dziecka, czule pogłaskała nieuważną stopę. Na zwróconą jej uwagę, że czas już iść spać, podniosła się i wyszła posłusznie z pokoju, złożywszy wszystkim obecnym bardzo przyciszonym głosem życzenia dobrej nocy.
Nie powiem, abym obawiała się pójścia w godzinę później na górę do naszej wspólnej sypialni, poszłam jednak z wyraźnym uczuciem niepokoju, przeczuwając, że nie zastanę małej uśpioną, jak należałoby. Przeczucia nie omyliły mnie. Polly, zziębnięta i czuwająca, siedziała jak skulony mały ptaszek na krawędzi łóżeczka. Nie wiedziałam, jak się do niej zbliżyć, nie podobna było przecież postąpić z nią, jak należałoby postąpić w takim razie z każdym innym dzieckiem. Ona sama jednak zwróciła się do mnie pierwsza. W chwili, kiedy, zamknąwszy za sobą drzwi, postawiłam na toalecie zapaloną świecę, jęknęła:
— Nie mogę... nie mogę spać... I tak samo nie mogę... nie mogę żyć!
Zapytałam co jej dolega.

44