Strona:PL Bronte - Villette.djvu/544

Ta strona została uwierzytelniona.

schronienia od miejsca ciskania piorunów, mogłam łatwo też, w razie zagrażającego mi bezpośrednio niebezpieczeństwa, wymknąć się przez oszklone drzwi na podwórze i dlatego bardziej bawiły mnie, niż straszyły niepokojące te przejawy. Biedna Rozyna, natomiast, w złej była skórze: czterokrotnie nieszczęsnego tego rana zmuszona była leźć wprost w paszczę lwa, a obecnie po raz piąty przypadł jej groźny obowiązek wyciągnięcia płonącej głowni z paleniska — wyprowadzenia jednej z uczennic tuż sprzed nosa Monsieur Paula.
Mon Dieu! Mon Dieu! — lamentowała biedaczka — Que vais — je devenir? Monsieur va me tuer, je suis sure; car il est d‘une colère![1]
Natchniona odwagą rozpaczy, otworzyła drzwi.
Mademoseolle La Malle au piano![2] — zawołała. Zanim jednak zdołała wycofać się, albo przynajmniej znaleźć się w bezpośrednim pobliżu drzwi, zagrzmiał jowiszowy grom:
Dès ce moment! — la classe est défendue. La première qui ouvrira cette porte, sera pendue-fut-ce. Madame Beck elle-même![3]
Zaledwie zdążyło upłynąć dziesięć minut od ogłoszenia tego dekretu, a już ponownie rozległ się na kamiennych flizach stuk francuskich pantofelków Rozyny.

Mademoiselle — zwróciła się do mnie błagalnie — nie chciałabym za pięć franków nawet wejść jeszcze raz do tej klasy. Okulary Monsieur są naprawdę straszne, a tu jak na złość przyszedł posłaniec z Ateneum z ważną wiadomością. Powiedziałam Madame Beck, że nie mam odwagi zawiadomić Monsieur, kazała mi więc obarczyć tym panią, Mademoiselle Lucy.

  1. Mój Boże, mój Boże, co się ze mną stanie? Pan (Paul) zabije mnie, jestem pewna. Jest taki zły!
  2. Panna La Malle do fortepianu!
  3. Od tej chwili wstęp do klasy jest wzbroniony. Pierwsza, która otworzy te drzwi, zostanie powieszona, chociażby to była sama pani Beck.
156