Strona:PL Bronte - Villette.djvu/555

Ta strona została uwierzytelniona.

z tego jedynie powodu, że pozwoliłam mięśniom twarzy dokoła ust moich i oczu na grę, odrobinę wyraźniejszą niż zwykle.
Przyniesiono wieczerzę, składającą się z bułek i rozcieńczonego ciepłą wodą mleka. Przez wzgląd na obecność Profesora mleko i bułki ustawione były na stole zamiast zwykłego obnoszenia ich.
— Niech panie spożyją swoją wieczerzę — rzekł — udając zajętego robieniem notatek na marginesach „Williamsa Shackspire‘a“. Dziewczęta usłuchały chętnie wezwania. I ja także wzięłam szklankę mleka i bułkę, bardziej jednak niż kiedykolwiek pochłonięta moją pracą, nie ruszyłam się z miejsca, wyznaczonego mi za karę i nie zaprzestawałam z najzupełniej zimna krwią skręcania jedwabnego kordonka podczas żucia bułki i popijania bawarki. Czyniłam to, nawet z pewnym zadowoleniem, które było czymś nowym dla mnie w zakresie moich odczuwań, a w każdym razie sprzecznym ze stałymi moimi doznaniami. Jak gdyby obecność natury tak ruchliwej, tak łatwo wpadającej w bezprzedmiotowy, nieuzasadniony gniew, tak kańciatej, jak Monsieur Paula, przyciągała do siebie, niby magnes, wszelkie wpływy jątrzące i podniecające, pozostawiając na mój użytek te jedynie, z których promieniował spokój i harmonia.
Monsieur Emanuel podniósł się.
Czyżby miał odejść, nie powiedziawszy ani jednego słowa więcej?... Tak, skierował się ku drzwiom.
Nie jednak. Zawrócił i podszedł ponownie do katedry, może jednak tylko, aby zabrać swój pozostawiony na pulpicie piórnik.
Zabrał go, wyciągnął z wnętrza ołówek tak nerwowym ruchem, że złamał o drewnianą ściankę zaostrzony jego koniec, zatemperował ołówek ponownie, schował go do piórnika i...nagle podszedł do mnie.
Uczennice i nauczycielki skupiły się przy sąsiednim stole, zajęte swobodną, niewymuszoną rozmową — gawędziły zawsze w ten sposób przy posiłkach, przyzwyczajo-

167