Strona:PL Bronte - Villette.djvu/557

Ta strona została uwierzytelniona.

Chut! A l‘instant! Vive comme la poudre[1] — Żal mu jest mnie — bardzo, prawdziwie mu żal: martwi go przez wzgląd na mnie samą niefortunna ta osobliwość mojego charakteru. To „emportement“, ta „chaleur[2] — szlachetne może w zasadzie, ale nadmierne — nie wyjdą mi na dobre — bardzo się tego obawia. Wielka to szkoda, wierzy bowiem w głębi duszy, że nie jestem całkowicie pozbawiona cech dodatnich. Gdybym tylko chciała posłuchać głosu rozsądku i być stateczniejsza, powściągliwsza, mniej „en l‘air[3], mniej „coquette[4] mniej zwracać uwagi na pozory, być mniej skłonna do przypisywania niezasłużonej wartości pięknemu wyglądowi, walorom czysto zewnętrznym, mniej dumna z grzeczności okazywanych mi przez ludzi, wyróżniających się nade wszystko tyloma a tyloma stopami wzrostu, des couleurs de poupée“, „un nez plus ou moins bien fait[5] przy olbrzymiej bezgranicznej zarozumiałości — mogłabym mimo wszystko okazać się człowiekiem użytecznym, może nawet charakterem wzorowym. Tak jednak jak jest teraz... Głos małego człowieczka załamał się w tym miejscu, uwiązł mu w krtani.
Miałam ochotę podnieść na niego oczy, albo też wyciągnąć do niego rękę, czy szepnąć mu uspokajające słówko, bałam się jednak, że jeśli zrobię ruch jakiś, gotowa będę albo roześmiać się albo rozpłakać, tak dziwacznie niepojęta była w tym wszystkim mieszanina składników wzruszających i niedorzeczności zarazem.
Sądziłam, że wyładował już cały zapas swoich oskarżeń i napaści, ale nie! usiadł, aby móc mówić swobodnie w dalszym ciągu.

Z chwilą, gdy on, Monsieur Paul, zdecydował się poruszyć te sprawy, nie cofnie się przed obawą ściągnięcia

  1. Cicho! Za chwilę! Żywa jak proch.
  2. Ta porywczość! Ten żar!
  3. Żyjąca urojeniami.
  4. Zalotna.
  5. Kolorami lalki. Nosem mniej lub bardziej kształtnym.
169