Strona:PL Bronte - Villette.djvu/559

Ta strona została uwierzytelniona.

nierzykiem, nie potrafiłam domyśleć się, a kiedy zażądałam od niego wytłomaczenia mi tego, oświadczył, że całość zdradza zbyt wielką dbałość o efekt ogólny — a zresztą, czy i w tej chwili nawet nie noszę kokardy ze wstążki przy szyi?
— Jeśli pan nie uznaje kokardy w stroju kobiecym, nie uzna pan oczywiście rzeczy takiej jak ta w stroju męskim? — zpytałam,, pokazując mu wykańczany przeze mnie lśniący, spleciony z jedwabnego i złotego kordonka łańcuszek do zegarka. Jedyną jego odpowiedzią był jęk nad moją płochością, jak przypuszczam.
Siedział kilka chwil w milczeniu, przyglądając się mojemu robieniu łańcuszka, który splatałam teraz pilniej niż kiedykolwiek i wreszcie zapytał:
— Czy wynikiem tego, co powiedział przed chwilą, będzie ostateczne znienawidzenie go przeze mnie?
Nie pamiętam co mu na to odpowiedziałam, ani też w jaki sposób doszło do naszego pojednania, nie przypuszczam nawet, abym miała w ogóle coś powiedzieć, wiem tylko, że udało nam się złożyć sobie wzajem życzenia dobrej nocy tonem zupełnie przyjacielskim. Będąc już przy drzwiach prawie, zawrócił nagle i podszedł do mnie, aby mi wyjaśnić, że „nie miał bynajmniej zamiaru potępić bezwzględnie mojej szkarłatnej sukni“ (różowej! różowej! — wtrąciłam), że nie myśli wcale utrzymywać, aby nie miała ona wyglądać ładnie (faktem było, że gust Monsieur Paula skłaniał go raczej ku kolorom zdecydowanie jaskrawym), chciałby jedynie poradzić mi, abym, ilekroć włożę ją, czyniła to w takim samym nastroju ducha, jak gdyby suknia zrobiona była z „bure“ — z grubego workowego materiału w odcieniu grain, de pussiè-
— A kwiaty na moim kapeluszu, Monsieur? — zapytałam. — Są bardzo małe...
— Niech pozostaną małe — rzekł. — Niech pani nie pozwoli im tylko rozkwitnąć w pełni.
— A kokarda, Monsieur, kawałek wstążki?
Va pour le ruban! — zgoda na wstążkę! — brzmiała pojednawcza odpowiedź.

171