Strona:PL Bronte - Villette.djvu/574

Ta strona została uwierzytelniona.

jakąś, albo broszurę, ale nie czyta ich pani prawdopodobnie dlatego, że cuchną cygarami.
— Tak, rażą mnie tym właśnie, czytam je wszelako.
— Bez przyjemności?.
— Nie śmiem przeczyć temu, co mówi Monsieur.
— Podobają się pani? A przynajmniej niektóre z nich?
— Monsieur widywał mnie czytającą je setki razy, a wiadomo mu wszak, że nie mam tylu przyjemności, abym mogła nie doceniać tych, które zawdzięczam panu.
— Mam w stosunku do pani najlepsze chęci, o ile też spotykają się one z uznaniem ze strony pani, są usiłowania moje wynagrodzone. Dlaczego jednak nie możemy być przyjaciołami?
— Fatalista odpowiedziałby: dlatego że nie możemy.
— Dzisiejszego rana — mówił dalej — obudziłem się w jak najlepszym usposobieniu i poszedłem do klasy, czując się szczęśliwym; pani zepsuła mi cały dzień.
— Nie — odparła, — tylko dwie czy trzy ranne godziny, a i to nie rozmyślnie.
— Nie rozmyślnie?! Nie. Był to dzień moich imienin; wszyscy, z wyjątkiem pani jedynie, złożyli mi życzenia szczęścia. Małe dziewczynki z najniższej klasy zdobyły się na dary dla mnie; każda przyniosła po bukieciku fijołków, każda wyszczebiotała swoje powinszowanie, a pani nic. Czy można więc twierdzić, że nie było to uczynione rozmyślnie?
— Nie miałam zamiaru wyrządzać Monsieur krzywdy.
— Czyżby pani naprawdę nie znała naszych zwyczajów? Nie była pani przygotowana? Chętnie wydałaby pani parę centymów na kupno kwiatów, aby sprawić mi przyjemność, gdyby pani mogła przypuszczać, że będę liczył na to ze strony pani? Niech pani powie, że tak było, a wszystko będzie zapomniane i przykrość jakiej doznałem, uśmierzona.
— Owszem: wiedziałam, że Monsieur spodziewa się

186