Strona:PL Bronte - Villette.djvu/580

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXX
MONSIEUR PAUL

Radzę jednak czytelnikowi, aby nie spieszył się z formułowaniem dodatnich wniosków, czy z wyobrażeniem sobie — z nazbyt pochopną sympatią dla właściwej natury ludzkiej — że od tego dnia charakter Monsieur Paula zmienił się z gruntu, że stał się on łatwy we współżyciu z nim, że przestał zagrażać w każdej chwili sianiem zamętu i niepokoju w promieniu swojej osoby.
Nie. Był w dalszym ciągu i pozostał małym człowieczkiem, ulegającym nieprzewidzianym, nieuzasadnionym kaprysom i nastrojom. Ilekroć bywał przepracowany, co zdarzało mu się często, wpadał w stan ostrego podraźnienia; w żyłach jego krążyła żywa belladonna, płynąca z zatrutego źródła zazdrości. Nie mam na myśli dyktowanej przez uczucie, tkliwej zazdrości serca ale owo niepomiernie surowsze, ciaśniejsze uczucie, którego siedliska szukać należy w mózgu raczej.
Ilekroć przyglądałam się Monsieur Paulowi, marszczącemu groźnie brwi, czy wysuwającemu dolną szczękę przy korygowaniu którego z moich wypracowań, nie zawierających tylu błędów, ilu życzyłby ich sobie (lubił stwierdzać moje błędy: szereg użytych mylnych wyrażeń był mu równie miły, jak garść smacznych orzechów), przychodziło mi na myśl, że zachodzi pewne podobieństwo pomiędzy nim a Napoleonem Bonaparte. Żywię to przekonanie do dnia dzisiejszego.
Podobny był do wielkiego Cesarza bezwstydnym nieuznawaniem wielkoduszności. Tak samo jak Napoleon gotów był wykłócać się z dziesiątkami wykształconych kobiet i uprawiać bez zarumienienia się system drobnych

192