wskazał mi odpowiednie podręczniki i wyznaczył szereg zadań do przerobienia.
Czynił to zrazu z przyjemnością, a nawet z nieukrywanym zadowoleniem, przyznając łaskawie, że, uważa mnie za „bonne et pas trop faible“ — dobrą i nie zbyt słabą — to znaczy dość chętną i nie zupełnie pozbawioną zdolności, jednakże — wskutek, jak przypuszczał, niesprzyjających warunków jak dotychczas, w stanie fatalnie upośledzonego rozwoju.
Początkowe stadium wszelkiego wysiłku zaznaczało się u mnie zawsze stanem niezwykłego otępienia. Nie umiałam nigdy, nawet zawiązując zwykłą znajomość, dawać dowodów przeciętnej bystrości umysłu. Trudne, gnębiące przejście poprzedzało odwrócenie każdej nowej karty mojego życia.
Dopóki też trwał ten stan przejściowy, był Monsieur Paul prawdziwie dobry i wyrozumiały dla mnie; widział jak bardzo cierpię i litował się nade mną, rozumiejąc jak bardzo muszę czuć się upokorzona własną nieudolnością. Nie mam też słów na opisanie jego życzliwej gotowości udzielania mi pomocy. Oczy jego zachodziły mgłą wzruszenia, ilekroć łzy wstydu z powodu daremności wysiłku zbierały się pod moimi powiekami. Mimo że i bez tego przeciążony był pracą, urywał połowę godzin wolnych, aby móc poświęcać je na udzielanie mi wskazówek.
Ale, o dziwo! — z chwilą, kiedy to z trudem przedzierające się przez chmury świtanie zaczynało wreszcie ustępować pełni światła dziennego, kiedy moje władze umysłowe zaczynały wyzwalać się ze spowijającego je mroku i kiedy wybiła i dla mnie wreszcie godzina energii i spełnienia się zapowiedzi; kiedy dobrowolnie podwajałam, potrajałam, czterokrotnie nawet mnożyłam zadania, jakie polecał mi odrobić, (sądziłam, że sprawię mu tym przyjemność) przeistoczyła się jego pierwotna dobroć w niesłychaną surowość, światło w jego oczach — z promienności w słabą iskierkę zaledwie; niecierpliwił się, zrzędził, władczo nakładał hamulec na mój zapał. Im solidniej pracowałam, na im większy wysiłek zdobywałam się, tym
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/585
Ta strona została uwierzytelniona.
197