Strona:PL Bronte - Villette.djvu/653

Ta strona została uwierzytelniona.

stałym i niezmiennym oblubieńcem owej świętej w niebie: Justyny Marii.
— A kim pan jest, ojcze? — dodałam, jakkolwiek też zaakcentowałam mocniej to pytanie, stało się już ono zbędne właściwie: byłam z góry najzupełniej przygotowana na odpowiedź, jaką w istocie otrzymałam.
— Ja, moja córko, jestem Ojcem-Silasem, niegodnym synem Świętego Kościoła, spowiednikiem, którego zaszczyciłaś niegdyś szlachetnym i wzruszającym zwierzeniem, odsłaniającym najtajniejszą głębię serca, wewnętrzny ołtarz ducha. Kierowaniem tym duchem, jeśli mam wyznać prawdę, zająłbym się chętnie na chwałę jedynej prawdziwej wiary. Nie spuściłem cię już od tego dnia ani na chwilę z oczu, ani na godzinę nie przestałem głęboko interesować się tobą. Wyćwiczony w dyscyplinie Rzymu, urobiony przez wzniosłe jego wyszkolenie, mając wszczepione w siebie zbawcze jego nauki, natchniony gorliwością, do jakiej on jeden tylko zdolny jest urobić — zdaję sobie sprawę z duchowego twojego poziomu, z istotnej twojej wartości, zazdroszczę też Herezji jej zdobyczy.
Słowa jego uderzyły mnie, ujawniając osobliwy stan rzeczy — byłam bliska wyobrażenia sobie własnej osoby w takich samych warunkach: wyćwiczonej w surowej dyscyplinie, urabianej odpowiednio, mającej wszczepiane w krew osobliwe doktryny i tym podobne. — Nie, nie byłoby to możliwe — pomyślałam, nie byłam jednak zdolna potępiać, siedziałam też w dalszym ciągu dość spokojnie.
— Przypuszczam, że Monsieur Paul nie mieszka tutaj? — zapytałam, powracając do poprzedniego tematu, którego poruszenie uważałam za bardziej celowe, aniżeli snucie bezsensownych przypuszczeń odszczepieńczych.
— Nie, przychodzi tu tylko od czasu do czasu składać hołd na ołtarzu wielbionej swojej świętej, wyspowiadać się przede mną i odwiedzać tę, którą z niezmiennym szacunkiem nazywa matką. Jego własne mieszkanie składa się z dwóch pokojów tylko, nie trzyma służącej, nie chce jednak pozwolić, aby Madame Walravens wyzbyła się

265