tak bardzo chciał poślubić kogoś — soit moi ,soit une autre[1] nie mógłby tego zrobić; ma już i tak zbyt liczną rodzinę na swoich barkach: Mère Walravens, Père Silas, jejmościankę Agnieszkę i cały jeszcze zastęp bezimiennych biedaków. Nie istniał nigdy chyba człowiek podobny do niego w obarczaniu się ciężarami większymi, aniżeli zdoła je udźwignąć, w dobrowolnym braniu na siebie zbędnej zgoła odpowiedzialności. Poza tym nie rozstaje się wciąż jeszcze z romantyczną mrzonką o pewnej bladolicej Marii Justine — personnage assez niais à ce que je pense[2] — dodała lekceważąco — o istocie, która pełni od dwudziestu lat już funkcję anioła w niebie. Z aniołem tym zamierza on połączyć się, wolny od wszelkich więzów, czysty comme un lis à ce qu‘il dit[3]. O, uśmiałaby się pani, gdyby pani mogła poznać połowę bodaj dziwactw i przesądów Monsieur Emanuela! Przeszkadzam jednak pani w nasyceniu jej głodu, ma bonne Miss, a na pewno bardzo pani tego potrzeba. Proszę, niech pani zje na zdrowie swoją wieczerzę, napije się wina, oubliez les anges, les bossues, et surtout les Professeurs — et bon soir![4]
- ↑ O, dziwaczna mała garbuska! I niech pani sobie wyobrazi, że nienawidzi mnie ona, bo wyobraża sobie, że jestem zakochana w moim kuzynie, Pawle, w tym małym bigocie, który nie śmie poruszyć się, o ile nie da mu na to pozwolenia, jego spowiednik... zarównie mnie jak każdą inną.
- ↑ Osobistość dość ograniczona, jak sądzę.
- ↑ Jak lilia wedle własnych jego słów.
- ↑ Niech pani zapomni o aniołach, o garbuskach, a nade wszystko o profesorach — i dobranoc.