Strona:PL Bronte - Villette.djvu/662

Ta strona została uwierzytelniona.

wali wiedzę moją w najrozmaitszych dziedzinach, nie otrzymując w odpowiedzi nic poza bezradnym potrząsaniem głową wraz z niezmiennym: „Je n‘en sais rien“. — Nic mi o tym nie wiadomo.
Po wymownej pauzie sprobowali przejść do spraw, związanych z ogólnymi pojęciami, poruszywszy kilka tematów, które znałam bardzo dobrze i nad którymi często rozmyślałam. Monsieur Emmanuel, który stał dotychczas ponury, niczym zimowe przesilenie dnia z nocą, rozpogodził się nieco. Przypuszczał, że teraz wreszcie dowiodę, iż nie jestem zupełną kretynką.
Rychło przekonać się miał w jak wielkim jest błędzie. Mimo że odpowiedzi na zadawane mi pytania budziły się w moim umyśle szybko, wypełniając go ni to tryskające z głębi źródło, nie potrafiłam jednak ująć ich w formę słowną. Nie wiem, czy nie mogłam, czy też nie chciałam przemówić: myślę, że winne temu były po części rozklekotane moje nerwy, po części zaś zirytowanie moje tym egzaminem, które wprawiło mnie w zły humor.
Usłyszałam, jak jeden z egzaminatorów moich — ów z szamerowaniem — szepnął do swojego kolegi: — „Est-elle donc idiote?“ — Czy jest idiotką?
— Tak — pomyślałam — jest i będzie zawsze idiotką dla takich jak wy obaj.
Cierpiałam — cierpiałam okrutnie; dostrzegłam pot, występujący kroplami na czole Monsieur Paula, gdy oczy jego ciskały mi spojrzenia wściekłe, zarazem pełne bolesnego wyrzutu. Nie chciał wierzyć w mój zupełny brak zwykłego rozsądku: był pewien, że mogłabym zdobyć się na więcej sprytu, gdybym tylko chciała.
Wreszcie, pragnąc uwolnić od bezpłodnej tej męki obu profesorów, Monsieur Paula i siebie samą, wyjąkałam:
— Pozwólcie mi panowie odejść; nic i tak ze mnie nie wydobędziecie; sami przecież uznaliście, że jestem idiotką.
Żałuję, że nie mogłam zachować spokoju i godności przy wypowiedzeniu tych słów, a raczej żałuję, że rozsądek nie zmusił mnie do trzymania języka za zębami:

274