Strona:PL Bronte - Villette.djvu/663

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrajca ten potykał się skołowaciały. Dostrzegłszy triumfujące spojrzenie rzucone przez obu panów na Monsieur Paula, usłyszawszy drżenie mojego własnego głosu, wybuchłam zapierającym mi oddech łkaniem. Łzy moje wywołane były o wiele bardziej gniewem, niż zmartwieniem. Gdybym była mężczyzną i posiadała odpowiednie siły, zdolna byłabym od razu na miejscu wyzwać obu na pojedynek. Wstrząśnięta do głębi, za żadną cenę nie dopuściłabym do okazania mojego wzruszenia.
O, nieudolni! Powinni byli przecież na pierwszy rzut oka poznać surowy niezdarny styl nowicjuszki w tym opracowaniu, które nazwali fałszerstwem. Temat był klasyczny. Kiedy Monsieur Paul podyktował dany ustęp, który miał posłużyć za podstawę opracowania, usłyszałam o tym temacie po raz pierwszy w życiu. Przedmiot był dla mnie zupełnie nowy; brakło mi więc zupełnie materiału, na którym mogłabym oprzeć się. Poszukałam jednak odpowiednich książek, z których zaczerpnęłam niezbędne fakty, z wysiłkiem zbudowałam z nich suchy kościec, poczem dopiero przybrałam go w szatę zewnętrzną i sprobowałam tchnąć w niego życie, co sprawiło mi najwięcej przyjemności. Dopóki jednak podstawowe fakty nie zostały odszukane, dobrane i we właściwy sposób skojarzone, przeszłam okres nader trudny i pełen wielkiego niepokoju. Nie zaznałam też spoczynku i nie dałam za wygranę usiłowaniom i poszukiwaniom, dopóki mnie samej nie zadowolniła dokładność i ścisłość dokonanej anatomii. Siła wrodzonego mojego wstrętu do wszelkich braków i niedociągnięć, a nade wszystko do popełniania fałszów, umożliwiała mi czasem unikania grubych, zasadniczych błędów. Prawdziwej wiedzy nie było jednak w mojej głowie, nie było gotowych sądów i wniosków. Nie była wiedza ta posiana wiosną, nie wyrosła w lecie, nie dojrzała i nie została zebrana jesienią i przechowana bezpiecznie na zimę. Czegokolwiek było mi potrzeba, musiałam wyruszać na świeżo na zebranie pełnych naręczy zielonej niedojrzałej jeszcze trawy, którą w tym surowym stanie zmuszona byłam kłaść do garn-

275