Strona:PL Bronte - Villette.djvu/665

Ta strona została uwierzytelniona.

mo to pewne siebie, aroganckie twarze — były te same właśnie, na które padło niegdyś pełne światło ulicznej latarni w momencie ich wynurzenia się spoza kolumn portyku i które śmiertelnie przeraziły mnie pierwszego wieczora po smutnym, beznadziejnym, jak mi się wydało, przybyciu moim do Villette. Byłam teraz moralnie przeświadczona, że oni to byli owymi bohaterami, którzy zmusili samotną cudzoziemkę do uciekania przed nimi bez tchu przez całą nieznaną jej dzielnicę obcego dla niej miasta.
— Obłudni kłamcy! — pomyślałam. — Piękni z was przewodnicy młodzieży! O ile „Sprawiedliwość ludzka“ miałaby być w samej rzeczy tym, czym być powinna, nie utrzymywalibyście się bodaj na zajmowanych przez was obecnie stanowiskach, ani też nie cieszylibyście się niezasłużonym przez was uznaniem.
Wpadłszy szczęśliwie na pomysł, zabrałam się gorliwie do pracy... „Sprawiedliwość ludzka“. — Widziałam słowa te wypisane przede mną w nowej postaci czerwonej jędzy, podpartej pod boki grubymi rękami. Widziałam ją w jej domu: odmawiającą rady i pomocy służbie, która ich u niej szukała, nie zwracającą żadnej uwagi na żebraków, ginących z głodu i daremnie czekających przed jej drzwiami na jałmużnę; mrowie dziatwy, chorej i swarliwej, plątało się dokoła jej nóg, błagając z wrzaskliwym zawodzeniem o zmiłowanie, o udzielenie opieki lekarskiej, o możliwy przyodziewek, o naprawienie wyrządzonych krzywd. Zacna niewiasta nie dbała wszakże o nic podobnego. Zajęła na własny użytek wyłącznie ciepłe miejsce przy ogniu kominkowym, napawała się do syta pykaniem z krótkiej czarnej fajeczki i rozkoszowała się pociąganiem z butelki kojącego syropu pani Sweeny; paliła, popijała i zażywała w pełni tego raju, ilekroć zaś okrzyk cierpienia i bólu udręczonych dusz odzywał się zbyt donośnym echem w jej uszach — chwytała dziarska dama pogrzebacz z paleniska kominkowego, porażając nim śmiałka, o ile okazywał się zbyt słaby; o ile zaś był silny i gwałtowny, straszyła go tylko, po czym zanurzała

277