Strona:PL Bronte - Villette.djvu/694

Ta strona została uwierzytelniona.

we, znajdowałam w nich bowiem takie nauki i przykłady, ponad które — czułam najgłębiej sercem, — nie istnieją, istnieć nie mogą lepsze.
Potem wskazał mi Père-Silas piękne strony Rzymskiego kościoła, jego wzniosłe dzieła i kazał mi sądzić drzewo po jego owocach.
Odpowiedziałam na to, że dzieła te nie są owocem Rzymu, ale jego obfitym, bujnym kwieciem, piękną zapowiedzią jeno, ukazywaną przezeń światu. Kwiecie to, kiedy opadnie, i zawiąże się w owoc, nie ma posmaku miłosierdzia; jabłkiem w zupełności z niego ukształtowanym, jest ciemnota, poniżenie i bigoteria. Z trosk, smutków i przywiązań ludzi wykuwa on więzy ich niewoli. Żywi, odziewa biedaków i daje im dach nad głową po to, aby skrępować ich zobowiązaniami „wobec Kościoła“; wychowuje i kształci sieroty aby wyrastały „na łonie Kościoła“. Przeciąża pracą mężczyzn, poświęca w sposób niesłychanie morderczy kobiety i wszystko na tym świecie, który Bóg w swojej łaskawości uczynił miłym dla dobra stworzonych przez Siebie istot, każe im dźwigać Krzyż o potwornym, zabójczym ciężarze, aby mogli służyć rzymskiemu kościołowi, przekonywać o jego świętości, stwierdzać jego potęgę i szerzyć królestwo tyrańskiego swojego „Kościoła“.
Dla dobra człowieka mało się czyni, na chwałę Boga jeszcze mniej. Tysiące dróg otwieranych jest w największym znoju krwawiącymi dłońmi, w pocie czoła, z nazbyt szczodrym szafowaniem życiem ludzkim; drążone są i prześwidrowywane góry poprzez środek ich łon, skały rozłupywane są aż do samych ich podstaw — a wszystko to w jakim celu? Aby duchowieństwo mogło bez przeszkód kroczyć po nich naprzód, i wspinać się wzwyż, dążąc do wybicia się ponad wszystkich i ponad wszystko i stanięcia na górującym nad światem szczycie, z którego będzie mogło wreszcie roztoczyć wszechwładnie berło swojego Molocha — „Kościoła“
Tak jednak nie będzie. Bóg nie stoi po stronie Rzymu, a gdyby Syn Boży miał w dalszym ciągu cierpieć za

306