zapuszczał się zbyt daleko w jej głębię, a teraz, nagle, wpadłem w nią, zanurzyłem się powyżej głowy.
— Ojczulku, nie masz racji, nie wpadłeś; pozostaniesz w dalszym ciągu bezpiecznie na brzegu; możesz postąpić jak zechcesz; posiadasz nade mną nieograniczoną, despotyczną władzę. Możesz zaniknąć mnie jutro w klasztorze i złamać serce Grahamowi, o ile zechcesz być tak okrutny. Władco mój nieograniczony, autokrato, carze, czy zrobisz to?
— Precz z nim w głąb tajg Sybiru, wraz z jego czerwonymi bokobrodami; powtarzam, że nie lubię go, dziwię się też, że ty możesz go lubić, Polly.
— Ojczulku, wiesz, że jesteś bardzo niedobry? Nie widziałam cię nigdy jeszcze tak niemiłym, tak mściwym nieledwie. Na twarzy twojej dostrzegam jakiś obcy, nie twój wyraz.
— Precz z nim! — powtórzył pan Home z miną naprawdę gniewną i zatroskaną, a w każdym razie szczerze rozgoryczoną. — Przypuszczam — dodał z wyrzutem — że gdyby odjechał, zapakowałaby Polly w tłomoczek swoje rzeczy i uciekłaby za nim; zdobył on jej serce, z którego wyparł starego jej ojca. Odłączył cię ode mnie.
— Jesteś naprawdę niedobry, ojczulku, mówiąc w ten sposób. Stanowczo niesłusznie czynisz. Nie wypierał cię nikt z mojego serca; nie możesz być z niego wyparty! Żadna istota ludzka, niczyja siła i niczyje wpływy nie byłyby zdolne odłączyć mnie od ciebie.
— Dobrze, wyjdź za mąż, Polly! Możesz poślubić rude bokobordy. Przestań być córką, bądź odtąd żoną tylko!
— Rude bokobrody?! Nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć, ojczulku. Powinieneś unikać niesprawiedliwego uprzedzania się. Utrzymywałeś... często, że wszyscy Szkoci, ziomkowie twoi, są ofiarami niedorzecznych uprzedzeń. Dajesz tego dowód teraz ty sam, nie umiejąc odróżnić koloru czerwonego od ciemno-kasztanowatego.
— Daj spokój, starym skłonnym do uprzedzania się Szkotom, idź sobie!
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/713
Ta strona została uwierzytelniona.
325