Strona:PL Bronte - Villette.djvu/738

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie — odparłam — ani pani, ani nikomu innemu nie pozwolę uspokajać się, ani wyprowadzać mnie stąd.
— Każę wygrzać dobrze łóżko pani. Goton nie śpi jeszcze. Ona sama dopilnuje, aby urządzić pani wygodne posłanie i da pani jakiś środek uspokojający.
— Madame — wybuchłam — jest pani sensualistką. Przy całej pozornej wzniosłości, przy całym dbaniu swoim o dostojność zachowania, jest pani bezsprzeczną sensualistką — istnieją dla pani uciechy i wymogi zmysłów jedynie. Może pani dowoli wygrzewać i miękko uściełać własne łóżko, brać środki uspokajające, raczyć się, ile dusza zapragnie, mięsiwami, korzennymi przyprawami, napojami i słodyczami. O ile doświadcza pani jakichś smutków i rozczarowań — przeżywa je pani może — nie! — wiem, że je pani przeżywa — wolno pani szukać dla siebie własnych środków zapobiegawczych, jakie pani dyktuje jej upodobanie. Mnie jednak, niech pani da spokój, słyszy pani?! Niech mi pani da spokój!
— Muszę przysłać kogoś innego do pilnowania pani. Przyślę pani Gotton.
— Zabraniam tego. Proszę pozostawić mnie w spokoju. Proszę mnie nie dotykać i nie interesować się ani mną, ani moim życiem, ani moimi troskami. O, Madame, ręce pani niosą chłód i truciznę! Zatruwa pani i obezwładnia.
— Co uczyniłam pani złego, Miss Lucy? Nie wolno pani poślubić Paula. Nie może on się żenić. Nie ma prawa.
— Pies pilnujący stogu siana! — rzuciłam jej. Wiedziałam, że ona sama, mimo że ukrywa się z tym, chce, zawsze chciała wyjść za niego za mąż. Nazywała go „insupportable“ — nieznośnym — drwiła z niego, że jest „dévôt“ — pobożnisiem — nie kochała go, ale chciała mieć w nim męża, aby związać go jeszcze bardziej nierozerwalnie ze swoim zakładem wychowawczym. Przeniknęłam niektóre tajemnice Madame — nie wiem w jaki sposób: czy intuicyjnie, wiedziona natchnieniem? — nie umiałabym tego powiedzieć. W dłuższym współżyciu z

350