Strona:PL Bronte - Villette.djvu/757

Ta strona została uwierzytelniona.

ły właściwie potrzebne latarnie. W tej części parku obrały miejsce grupy rodzinne, zażywni Bürger, wielu, pomimo późnej pory, w otoczeniu drobnych dzieci, z którymi nie uważali za bezpieczne wciskać się pośród gęściejszy tłum.
Trzy piękne wysokie drzewa, rosnące bardzo blisko siebie wzajem, i nieomal zespolone w jedną całość pniami, tworzyły nieprzenikniony baldachim cienisty ponad zielonym pagórkiem, na którego szczycie stała ławka. Dość obszerna, aby móc pomieścić kilku członków grupy, obejmującej ją w chwilowe posiadanie, wydawała się zajęta przez jednego tylko spośród nich — właściwie jedną — gdy reszta stała jak gdyby na straży dokoła; w gronie tego otoczenia znajdowała się jakaś dama, trzymająca za rękę małą dziewczynkę.
Dziewczynka zachowywała się dziwnie niesfornie: wierciła się, wykręcała się na pięcie, wyrywała się z rąk swojej opiekunki, rzucała się z boku na bok, wykonywując przy tym niesamowite, bezcelowe, nieomal konwulsyjne ruchy. To jej dzikie miotanie się, szarpanie, i obracanie się w kółko uderzyło mnie, jako coś dobrze mi znanego. Przyjrzawszy się jej bliżej, rozpoznałam również, jako coś nie mniej mi znajomego, ubranie dziewczynki: okrycie z fioletowego jedwabiu, niewielkie boa z łabędziego puszku, biały kapturek — cały ten galowy strój dziecięcy żywcem przypominał mi sposób ubierania małej, przewrotnej, jędzowatej Desirée Beck. Była to rzeczywiście Desirée Beck; ona lub też psotny, złośliwy chochlik w jej postaci.
Odkrycie to mogłoby uderzyć mnie jak grom, ale przesada taka byłaby przedwczesna; za tym odkryciem miało nastąpić inneź porażające mnie z większą jeszcze siłą gromu.
Trzymana czyją dłonią mogła miła Desirée wiercić się i wydzierać tak krnąbrnie? Czyją rękawiczkę mogła szarpać tak niebacznie? Czyje ramię wydzierać tak bezkarnie? Sięgające ziemi fałdy czyjej sukni deptać tak zuchwale, jeśli nie rękę, rękawiczkę, ramię i suknię swojej

369