matki? Tak, tą damą w kaszmirowym szalu i związanym pod brodą kapeluszu — kapotce z blado-zielonej krepy, tą dostojną, mile uśmiechniętą damą była Madame Beck we własnej osobie.
Dziwne! Byłam przekonana, że o tej północnej porze Madame Beck spoczywa w swoim łóżku, a Desirée w swoim łóżeczku, obie śpiące snem sprawiedliwego pośród głębokiego klasztornego zamknięcia zakładu wychowawczego przy Rue Fossette. Nie ulega również wątpliwości, że i żadnej z nich nie przyszłoby ani na jedną chwilę na myśl przypuszczać, aby „Miss Lucy“ mogła znajdować się gdzie indziej niż w swojej sypialni, a tymczasem, oto, jesteśmy tutaj wszystkie trzy, prenant leurs ébats — rozswywolone — pośród drzew jarząco iluminowanego parku o północy.
Faktem było, że Madame Beck postąpiła i tym razem tak, jak postępować było stałym jej, zupełnie usprawiedliwionym w jej pojęciu zwyczajem. Przypomniałam sobie, co o tym mówiły nauczycielki, a co w swoim czasie puściłam mimo uszu, uważając ich opowiadanie za niegodne plotki. Otóż często, kiedy byłyśmy przekonane, że Madame Beck śpi spokojnie w swojej sypialni, przebywała ona w rzeczywistości poza domem, udawszy się w pełnej gali na operę, do teatru komediowego, czy na zebranie towarzyskie. Madame nie miała upodobania do życia klasztornego, dbała też w znacznej mierze — czyniąc to z całą ostrożnością oczywiście, zawsze w ukryciu — o należyte uprzyjemnianie sobie egzystencji miłymi rozrywkami światowymi.
Otaczało ją jakie pół tuzina jej krewnych i przyjaciół, samych mężczyzn. Pośród nich rozpoznałam rychło dwóch czy trzech. Był tu jej brat, pan Wiktor Kint. Był inny jeszcze, wąsaty, długowłosy mężczyzna o posępnej twarzy, którego rysy zdradzały bezsprzeczne, poruszające mnie do głębi podobieństwo. Pomimo niewątpliwych kontrastów charakteru, pomimo usposobienia bardziej flegmatycznego i powściągliwego, było coś w jego powierzchowności, co nazbyt żywo przypomniało mi inne oblicze — ruchli-
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/758
Ta strona została uwierzytelniona.
370