Strona:PL Bronte - Villette.djvu/763

Ta strona została uwierzytelniona.

posiąść czegoś, nie była zdolna znieść myśli, aby posiadł to ktoś inny: wolała raczej narazić przedmiot swojego pożądania na możliwość, a nawet wielkie prawdopodobieństwo zagłady. Co się tyczy Madame Walravens, chciała ona nade wszystko odzyskać swoje pieniądze i swoją ziemię, wiedziała zaś, że o ile Mr. Emanuel zgodzi się pojechać, będzie najlepszym i najwierniejszym jej pełnomocnikiem. Takie były motywy, które skłoniły tych troje zainteresowanych samolubów do wywarcia presji na jednym bezinteresownie niesamolubnym. Perswadowali mu, prosili go, błagali; odwoływali się do jego serca, w ręce jego składali ufnie swoje sprawy. Prosili go o poświęcenie im tylko dwóch czy trzech lat — po których upływie będzie mógł żyć dla siebie, jak tylko sam zechce. Nie było wykluczone, że jedno z tych trojga nie miałoby nic przeciwko temu, a bodaj nawet życzyłoby sobie, aby umarł w międzyczasie, oczywiście już po załatwieniu poruczonej mu misji.
Nie zdarzyło się, aby żywa jakaś istota ufnie i potulnie złożyła swoje sprawy w ręce Monsieur Emanuela, prosząc go o zajęcie się nimi, a on odrzucił taką prośbę, czy zlekceważył pokładaną w nim ufność. Nikt nie pytał, ani nie interesował się, nikt też nie wiedział jak dalece bolesnym przeżyciem osobistym była dla niego konieczność opuszczenia Europy. Obojętną było dla nich sprawą, czy i jakie roił dla siebie plany przyszłości. I ja również nie miałam o tym pojęcia; i dla mnie było to księgą zamkniętą na siedem pieczęci. Mogłam domyślać się treści rozmów, jakie prowadził z nim jego spowiednik; mogłam odgadywać jaką rolę w perswazjach, mających na celu skłonienie go do spełnienia prośby, odgrywały względy religii i obowiązku. O tym mogłam wnioskować jedynie na podstawie uczynionych mi przez niego samego zwierzeń. Nic bliższego, ani pewnego nie było mi o tym wiadomo. Wyjechał i nie dał znaku życia. Kładło to kres ostateczny moim próbom i usiłowaniom dotarcia do prawdy.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

375