sne żądanie, wbrew życzeniom jego przyjaciół, a nawet wbrew ich naleganiom i radom. Pozwolił statkowi „Antigua“ odpłynąć i zamówił kajutę na pokładzie „Pawła i Wirginii“, który miał wyruszyć w podróż o dwa tygodnie później. Droczono się z nim na temat powodów, jakie skłoniły go do tej zwłoki, domagając się, aby je ujawnił. On wszelako niewyraźnie jedynie wzmiankował, że musi przed tym jeszcze załatwić pewną ściśle prywatną swoją sprawę, na której pomyślnym przeprowadzeniu osobliwie mu zależy. Jaka mogła to być sprawa? Nikt nie wiedział. A właściwie był ktoś, częściowo przynajmniej wtajemniczony w jego zamiary: podchwyciłam porozumiewawcze spojrzenie, jakie zamienili z sobą — on i Justyna-Maria.
— La petite va m‘aider, n‘est — ce pas?[1] — zapytał.
— Mais oui, je vous aiderai de tout mon coeur. Vous ferez de moi tout ce que vous voudrez, mon parrain[2]
Drogi „parrain“ — ojciec chrzestny — ujął jej rączkę i podniósł ją gestem pełnym wdzięczności do swoich ust. Dostrzegłam, że jasnowłosy i różowolicy młody Teutończyk, Heinrich Müller, wzdrygnął się na widok takiej demonstracji uczuć, która najwidoczniej nie zyskała jego uznania. Pozwolił sobie nawet mruknąć parę gniewnych słów, na co Monsieur Paul roześmiał się tylko i z niezachwianą pewnością siebie zdobywcy przyciągnął młodą wychowankę bliżej jeszcze ku sobie.
Monsieur Paul był w istocie bardzo wesoły tego wieczora, a raczej tej nocy. Był duszą całej gromadki; nieco despotyczny może, dążący, jak zawsze, do przewodzenia i w zabawie także, jak bywał w pracy, z każdą chwilą też bardziej uwydatniał górującą, kierowniczą swoją rolę. Z jego ust wychodziły najprzednejsze dowcipy, najweselsze anegdoty, najszczerszy śmiech. Niezmordowanie czynny swoim zwyczajem, rozrywał się formalnie, aby zabawić wszystkich, aby wszystkich zadowolnić, widziałam
- ↑ Mała dopomoże mi, prawda?
- ↑ Ależ tak, dopomogę ci z całego serca; zrobisz ze mnie co tylko zechcesz, ojcze chrzestny.