Strona:PL Bronte - Villette.djvu/788

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XLI
FAUBOURG CLOTILDE

Czy muszę koniecznie, zanim skończę moją opowieść, zdać jeszcze sprawę z owej Wolności i Odrodzenia, jakie zdobyłam w noc uroczystego święta? Czy muszę opowiedzieć, w jaki sposób ja i tych dwoje dzielnych moich towarzyszy, których sprowadziłam z sobą z jarząco iluminowanego parku, wytrzymaliśmy próbę bliższego wzajemnego zetknięcia się, poufniejszej znajomości wzajemnej?
Poddałam ich oboje próbie zaraz nazajutrz. Przechwalali się głośno swoją siłą, próbując perswazją wyzwolić mnie z więzów miłości i jej niewoli, gdy wszakże zażądałam czynów, a nie słów tylko, jakiegoś dowodu skuteczniejszej pociechy, zaznania prawdziwie wyzwolonego życia — usprawiedliwiła się chwilowo wolność, że, zubożała, nie jest na razie w możności dopomóc mi. Odrodzenie nie dało żadnej odpowiedzi; zamarło nagle tej samej nocy.
Nic mi więc nie pozostało — o ile zdolna być miałam do zniesienia gnębiących chwil przypominania sobie o wynaturzającym i zniekształcającym wpływie zazdrości — jak tylko ufać w głębi duszy, że wyciągnęłam wnioski nazbyt pośpiesznie i że zaprowadziły one mnie nazbyt daleko. Po krótkiej i daremnej walce przekonałam się, że ponownie pozostaję w dawnych pętach zawieszenia i niepewności, skrępowana nimi na nowo i wydana na łup nowych nadziei i zawodów.
Czy zobaczę go przed jego odjazdem? Czy zachowa mnie w pamięci? Czy zamierza przyjść? Czy ten dzień, czy następna godzina, sprowadzi go do mnie? Czy też w

400