Strona:PL Bronte - Villette.djvu/790

Ta strona została uwierzytelniona.

bie szal gazowy. Kroki zbliżały się, otworzono drzwi, do których odwrócona byłam plecami — poczułam jakiś lekki dreszczyk — dziwne wrażenie, zbyt szybkie jednak i przelotne, abym zdolna była analizować je. Odwróciłam się, chcąc stanąć wobec przypuszczalnego majstra: spojrzawszy w kierunku drzwi, ujrzałam w nich dobrze znaną postać, oczy moje odbiły na mózgu obraz Monsieur Paula.
Setki modłów, jakimi zanudzamy niebiosa, nie darzą błagających spełnieniem się. Raz jeden trafem szczególnym spada nam dar złoty wprost na kolana — jedno dobrodziejstwo pełne i jasne, zesłane nam zostaje z mennicy twórczej w stanie doskonałym, gotowe do skorzystania z niego.
Monsieur Emanuel miał na sobie ubranie, w którym zamierzał prawdopodobnie odbyć podróż — zwierzchnie okrycie z aksamitnym kołnierzem — mogłabym też przypuszczać, że przygotowany jest do niezwłocznego wyruszenia w drogę, o ile jednak wyrozumować mogłam z tego, co doszło do moich uszu, dwa dni oddzielały go jeszcze od wypłynięcia statku z portu. Miał minę wesołą i zadowoloną, na twarzy jego jaśniał wyraz życzliwej dobrotliwości: wszedł żwawym, młodzieńczo sprężystym krokiem; w mgnieniu oka był przy mnie, niezwykle serdeczny. Może to stan narzeczeński rozpromieniał go tak bardzo? Jakakolwiek wszakże była przyczyna tego rozpromienienia, nie mogłam odpowiedzieć na nie posępną chmurnością. Jeśli miała to być ostatnia moja chwila spędzona z nim, nie chciałam marnować jej utrzymywaniem sztucznego, wymuszonego dystansu. Zbyt go kochałam, aby nie móc wznieść się do usunięcia z drogi mojej samego nawet uczucia zazdrości, o ile miałoby ono rzucić przykry cień na serdeczność naszego pożegnania. Życzliwe słowo z jego ust, ciepłe, łagodne spojrzenie jego oczu, wpłynęłyby na mnie kojąco, przyniosłyby mi ulgę na resztę dni mojego życia, byłyby pociechą w oczekującej mnie pustce i samotności, pragnęłam więc wchłonąć je, pragnęłam zakosztować ożywczego eliksiru tego. Posta-

402