Strona:PL Bronte - Villette.djvu/792

Ta strona została uwierzytelniona.

doprowadzona do niemożności powstrzymywania się już dłużej, jęknęłam:
— Serce pęknie mi chyba!
Czułam naprawdę, że serce pęka mi w piersi; naprężenie było tak wielkie, że wezbrały we mnie tajone dotychczas i zamknięte na siedem pieczęci uczucia. Szepnięcie Monsieur Paula: — „Niech mi pani zaufa!“ — zdjęło od razu z duszy mej przygniatający ją ciężar nieznośny i utorowało mu ujście na zewnątrz. Wstrząsana lodowatym dreszczem, dygocąc całym ciałem, dławiąc się powstrzymywanym łkaniem, rozszlochałam się. Ten wyzwolony wreszcie płacz przyniósł mi nieco ulgi.
— Pozostaw ją mnie — to atak histerii: dam jej środek uspokajający; wszystko przejdzie od razu.
Być oddaną na łup jej i jej środków uspokajających wydało mi się równe wydaniu mnie w ręce trucicielki i jej czary morderczej. Ale Monsieur Paul za całą odpowiedź ofuknął ją krótko i ostro:
Laissez moi! — Pozostaw mnie! — Ten szorstki ton był dla mnie muzyką najbardziej pieściwą, przywracającą mnie od razu do życia.
„Laissez-moi“ — powtórzył z drgającymi z gniewu nozdrzami i wszystkimi mięśniami twarzy.
— Ależ to do niczego niepodobne! To nie ma sensu! — surowo zgromiła go Madame. Krewniak jej nie uląkł się wszakże tego jej tonu i zawołał jeszcze surowiej:
Sortez d‘ici! — Wyjdź stąd!
— Poślę po Ojca Silasa, natychmiast poślę po niego — zagroziła z niepoddającym się uporem.
Femme! — Kobieto! — wrzasnął profesor, doprowadzony już do najwyższej pasji. — Femme! Sortez à l‘instant!“ — kobieto, wynoś się natychmiast!
Był rozwścieczony, ja wszelako kochałam go w tym jego gniewie tak, jak nigdy jeszcze dotychczas.
— To, co robisz, jest złe — upierała się Madame — jest czynem cechującym mężczyznę o twoim nieposkromionym temperamencie; jest krokiem podyktowanym chwilowym popędem, nieusprawiedliwionym, niegodnym

404